niedziela, 23 września 2012

Bee, mee i kukuryku – Agata Półtorak

Recenzowana dziś książka jest przeznaczona, zgodnie z informacją w niej zawartą, dla dzieci od dziesiątego miesiąca życia. Moim zdaniem doskonale nadaje się jednak zarówno dla młodszych dzieci, jak i dla starszych (np. tych, które uczą się czytać).
Książeczka jest zabawą w naśladowanie dźwięków różnych zwierząt (moim ulubieńcem jest zły kocur i jego phhh! phhh! phhh!). Bardzo ładne i proste rysunki są niewątpliwie zaletą tej pozycji. Zachęca ona dzieci do powtarzania nazw zwierzątek i dźwięków jakie one wydają. To połączenie przyjemnego z pożytecznym – zabawy i nauki. Bee, mee i kukuryku jest bardzo proste zarówno w swej formie, jak i treści, co w tym wypadku jest jego ogromną zaletą. Najważniejsze jednak, że szybko staje się jedną z ulubionych książeczek zarówno dzieci, jak i rodziców.
Na końcu znajduje się słowo do rodziców, czyli kilka uwag autorki z których można się dowiedzieć, jak ważna jest wspólna zabawa i nauka z dzieckiem, w jaki sposób dostosować język do możliwości malucha oraz jak zapobiegać wadom wymowy u najmłodszych.

Poniżej prezentuję filmik, na którym autorka i ilustratorka, Agata Półtorak, prowadzi zajęcia dla przedszkolaków.

poniedziałek, 17 września 2012

Wywiad z historią – Oriana Fallaci

To zbiór wywiadów przeprowadzonych przez mistrzynię tego gatunku z najważniejszymi osobami drugiej połowy XX wieku. Są one niezwykłe bowiem Fallaci identyfikuje się z ofiarami wszelkich konfliktów, odwołuje do własnych obserwacji oraz faktów. W swoich wywiadach używa każdej broni „od kobiecego uwodzicielstwa po wspólnictwo, od prowokacji po szyderstwo”. Odrzuca neutralność. Na podstawie dwudziestu ośmiu rozmów powstał dokument, który jest czymś pośrednim pomiędzy tekstem dziennikarskim a historycznym.
Dla mnie najciekawsze były nie same wywiady, ale opisy poprzedzające rozmowy – rodzaj krótkiego wprowadzenia, w którym Fallaci charakteryzuje postać oraz opowiada o okolicznościach, w jakich spotkała się z daną osobą.
Najbardziej czekałam na wywiad z Willy’m Brandt'em – kilka lat temu czytałam książkę jego byłej żony, Rut Brandt pt. Willy Brandt – mąż i polityk. Byłam ciekawa jak odbierze go Fallaci. Pisze o nim jako o człowieku, który zwalczał nazistów, przez wiele lat mieszkał w Norwegi. To jedna z najbardziej znaczących postaci powojennej Europy Zachodniej. Rozmowa była przeprowadzana w dwóch częściach i, jak przyznaje autorka, „rzadko się zdarza, aby wywiad stał się portretem człowieka, ale tym razem tak było.” Dowiadujemy się z niego, że polityk naprawdę nazywa się Herbert Frahm i zmienił nazwisko w 1933 r., kiedy po dojściu do nazistów do władzy opuścił Niemcy. Do kraju powrócił jako dziennikarz, przez przypadek, a nie z sentymentu. W rozmowie została przywołana sytuacja, w której Brandt padł na kolana w Warszawie w geście prośby o przebaczenie czynów nazistów.
W zestawieniu polityków, z którymi spotkała się autorka chyba najgorzej wypadł Henry Kissinger. Ten doradca amerykańskich prezydentów – Kennedy’ego, Johnson'a i Nixon'a - jawi się jako osoba zakompleksiona i nieuprzejma. Gdy dziennikarka weszła na wywiad czytał siedząc do niej tyłem, poza tym rozmowę co 10 minut przerywał telefon od Nixona. Wywiad został ostatecznie zakończony przez Kissingera, którego wezwano do prezydenta. Rozmowa wywołała spore zamieszanie. Podobno po jego opublikowaniu Nixon obraził się na Kissingera za to, że ten mówił, iż lubi działać sam i jest to klucz do jego sukcesów. Ponadto Fallaci została oskarżona o to, że przeinaczała jego słowa, a przecież wywiad był nagrywany. Gdy Kissinger otrzymał Nagrodę Nobla Fallaci skwitowała to krótko: „Biedny Nobel. Biedny pokój”. Dodam, że rozmowa z Kissingerem dotyczyła Wietnamu. Na tle tej postaci zupełnie inaczej jawi się Nguyen Vanthieu, który jest człowiekiem dowcipnym i punktualnym. Najpierw zaprosił dziennikarkę o 8 rano na śniadanie, a potem do 12.30 rozmawiają w gabinecie. Vathieu mówi o tym, że komunizm jest zły dla Wietnamu i o tym, że cierpi z powodu bombardowań.
Z kolei generał Giap – uważany za azjatyckiego Napoleona - nie pozwolił nagrywać rozmowy i przez 45 minut prowadził monolog. Potem wywiad został ocenzurowany, jednak Fallaci opublikowała go w całość.
W książce jest też ciekawy wywiad ze słynnym cesarzem, postacią przedstawiona przez Ryszarda Kapuścińskiego – Hajle Syllasje.
Wywiad z historią to książka wciągająca. Na koniec zdradzę, w jaki sposób ją czytałam: każdego dnia tylko jeden wywiad. To pozwoliło delektować się rozmowami Fallaci.

poniedziałek, 10 września 2012

Dziennik – Maria Kasprowiczowa


Dwa miesiące temu pisałam o książce Zazdrość i medycyna. Kilka dni po publikacji tej recenzji trafiłam na artykuł w „Przekroju”, który dotyczył właśnie autora opisywanej powieści - Michała Choromańskiego. Przeczytałam w nim wiele interesujących informacji, w tym tę dotyczącą romansu autora z Marią Kasprowiczową, żoną Jana Kasprowicza. Byłam ciekawa, co o ich relacji pisze sama zainteresowana. Udało mi się trafić na Dziennik Marii Kasprowiczowej. Okazało się, że wydanie Instytutu Wydawniczego Pax z 1958 roku obejmuje zapiski od 1910 roku do 1933 roku. Zaznaczę, że w tej części nie było wzmianki o Choromańskim. Cieszę się, że dotarłam do tej książki bowiem pozwoliła mi ona poznać niezwykłą osobę Marii Kasprowiczowej.
Dziennik to literackie zwierciadło Marusi – trzeciej żony poety, odbicie jej indywidualności, a także kopalnia wiedzy o poecie. Autorka podzieliła swoje zapiski na pięć części (jest dostępne wydanie każdej części osobno). Od razu dodam, że nie są to wszystkie dzienniki jakie napisała. Wydarzenia opisane kończą się wraz z powstaniem mauzoleum Jana Kasprowicza, a przecież Marusia prowadziła zapiski do końca życia czyli do roku 1968.
Widzimy jak się zmienia ona sama, jej podejście do świata i ludzi, jak dojrzewa. Książka pozwala poznać też zupełnie nowe oblicze Kasprowicza. Warto podkreślić, że wywołała ona wiele sprzecznych ocen i sądów, publicznie krytykowana głównie przez kobiety, także dlatego, że Marusia mówi więcej o sobie niż o mężu. Przede wszystkim jest to otwarta spowiedź, ogłoszona w 1932 r. Ryzykowne, jak na tamte czasy, było wydanie wspomnień za życia ich autora, ale Marusia nie bała się tego.
Poznajemy historię małżeństwa 50-letniego pisarza z pochodzenia chłopa i 20-letniej Rosjanki, córki generała i arystokratki. Wszystko ich dzieliło – status majątkowy, narodowość, pochodzenie i środowisko. Widzimy rozkwit wzajemnych relacji, a także proces dojrzewania samej Marusi. Początkowo wyłania się obraz osoby młodej i nieco zagubionej, która wkrótce okazuje się być kobietą niepospolitą i silną. O rodzącym się uczuciu pisze, że było jak groźne zbliżenie burzy złowrogiej i milczącej.
O czym jeszcze pisze? Mało o codziennym życiu, dużo o procesie tworzenia dzieł Kasprowicza, oddaje klimat artystyczny Zakopanego, portretuje krąg przyjaciół. Dowiadujemy się dzięki czemu schudł Kasprowicz i w jaki okolicznościach kupili swój ukochany dom. Poznajemy nieznane fakty z życia Kasprowiczów – Marusia obecna była w Zachęcie podczas zamachu na prezydenta Narutowicza, a Jan pomógł wyciągnąć z więzienia Lenina, który potem odwdzięczył się Marusi.
Z każdą stroną jej rozważania są coraz bardziej dojrzałe. Moje ulubione słowa brzmią następująco:
„Gdy człowiek czuje się nieszczęśliwy, chwila rannego przebudzenia jest najgorsza. Działa nieraz jak bolesny wstrząs.”
Bardzo prawdziwe.
Ta niezwykła książka zaprowadziła mnie podczas wakacji na Harendę. Chciałam zobaczyć miejsce, o którym tyle czytałam i które wzbudziło tyle pozytywnych emocji. Na Harendzie byłam kilka lat wcześniej, ale dom i mauzoleum widziałam tylko z zewnątrz. Tym razem poczułam atmosferę Harendy, na pewno jeszcze tam wrócę. Poza tym udało mi się uzyskać odpowiedź na kilka pytań, które pojawiły się podczas czytania książki. Nabyłam też reprint „Tygodnika Ilustrowanego” z 1926 roku w całości poświęconego zmarłemu pisarzowi. Poniżej prezentuję kilka zdjęć z Harendy, w tym moje ulubione przedstawiające portret Marusi autorstwa Witkacego. A czy Wy mieliście okazję zwiedzić Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie? Jeśli tak, to koniecznie napiszcie jakie wywarło na Was wrażenie.


poniedziałek, 3 września 2012

Láska nebeská – Mariusz Szczygieł


Na początku tego roku ukazała się książka Mariusza Szczygła pt. Láska nebeská. O zamiłowaniu autora do Czech wiadomo nie od dziś. Przez wiele lat był on korespondentem „Gazety Wyborczej” w tym kraju. Láska nebeská to zbiór felietonów, które Szczygieł pisał do wydanej przez Agorę serii siedemnastu dzieł pt. Literatura czeska.
Książka nie jest tylko o literaturze czeskiej, właściwie o literaturze jest tu niewiele, sporo możemy się za to z niej dowiedzieć o nas samych, ale przede wszystkim o naszych sąsiadach - Czechach. Sam Szczygieł przyznaje, że z czytanych książek zwykle zapamiętuje jedno zdanie i to ono potem żyje własnym życiem. Tak właśnie jest w tej książce. Tytuł w tłumaczeniu z języka czeskiego oznacza „miłość niebiańską”, ale Szczygieł woli określenie „miłość nie z tej ziemi”.
Dziennikarz porusza w swoich felietonach szereg tematów związanych z życiem. Dla mnie jednym z najciekawszych był ten dotyczący tabloidyzacji życia w Czechach, o czym Szczygieł pisze w następujący sposób: „(…) piosenkarka Helena Vondráčková każdego dnia dowiaduje się z tabloidów czegoś nowego na własny temat. Na przykład może zobaczyć siebie, jak wysiada z samochodu w pełnym słońcu i bez makijażu, z wyjątkowo widocznymi zmarszczkami, i czyta podpis, żeby z wychodzeniem na ulicę dała sobie spokój (<<Babciu, już dość!>>). Albo że zapłaciła za aresztowanego męża milionową kaucję, podczas gdy w czasie rzekomego aresztowania oboje leżeli na trawniku przed domem.”
Prezentuje tam wszystkich dziennikarzy tabloidów, którzy kłamali na temat Vondráčkovej, i robi to w taki sam sposób, w jaki oni pokazują jego żonę. Jeśli dziennikarki mają nadwagę, grube nogi, zawsze tłustą cerę i nieumyte włosy - fotografie zostały tak dobrane, żeby te cechy były widoczne. W tym celu zatrudnił detektywów. Szczygieł wspomina o tym, że oczerniano wielokrotnie również prezydenta Havla – pomawiano go o nieślubne dziecko i liczne kochanki.
Autor podkreśla, że literatura czeska kocha szczegół, życie i zwykłego człowieka. Uszlachetnia zwyczajne. Imponuje mu przede wszystkim szczerością i odwagą w pokazywaniu narodu czeskiego z niezbyt chlubnej strony.
Każdy, kto sięgnie po książkę zwróci uwagę na wyjątkowe zdjęcia. Ich autorem jest popularny czeski fotograf František Dostál. Jego twórczość jest zupełnie nieznana Polakom. Z pewnością książka Szczygła przyczyni się do popularyzacji tego nazwiska w naszym kraju. Dlaczego? Bo obok tych zdjęć nie można przejść obojętnie. Do ich autora przylgnęło określenie – fotograf absurdu – zdecydowanie słusznie. Przytoczę zdanie, które wypowiada fotograf, a które w pełni oddaje jego styl podejścia do zdjęć:„za pomocą aparatu łapię tylko przelotne chwile, dlatego że są one, w przeciwieństwie do wszystkich kosztownych rzeczy, najpiękniejsze na świecie”. Trudno się z nim nie zgodzić.
Mnie osobiście książka Mariusza Szczygła zachęciła do sięgnięcia po literaturę czeską, której, przyznam szczerze, nie znam zbyt dobrze. Wkrótce na blogu pojawią się tego efekty. Poniżej prezentuję najciekawsze zdjęcia Františka Dostála.
Pochodzą one ze strony mariuszszczygiel.com.pl