sobota, 27 października 2012

16. Targi Książki w Krakowie

Od czwartku w Krakowie trwają 16. Targi Książki. Zaskoczyła mnie liczba odwiedzających, trudno było się przecisnąć między stoiskami. Na tej podstawie wnioskuję, że z czytelnictwem w naszym kraju jest źle.
Ogromną popularnością cieszyło się stoisko Wydawnictwa Literackiego podczas podpisywania książki przez Danutę Wałęsę.

Danuta Wałęsa
Dokładnie w tym samym czasie była również druga prezydentowa.

Jolanta Kwaśniewska
Sporo osób odwiedzało również stoisko z Andrzejem Mleczko, Dorotą Warakomską, Krzysztofem Vargą oraz Agatą Tuszyńską.
Andrzej Mleczko
Dorota Warakomska
Krzysztof Varga
Agata Tuszyńska
Byli również artyści, dziennikarze i sportowcy promujący swoje książki:
Jarosław Gugała
Krzysztof Hołowczyc
Krystyna Mazurówna
Także maluchy mogły znaleźć coś dla siebie:
Wojciech Widłak
Niestety, tegoroczne targi nie były dobrze zorganizowane. Lista autorów zmieniała się bardzo często. Najbardziej zdziwiło mnie, że niektórzy autorzy to znikali, to pojawiali się. W piątek koło południa sprawdzałam plan i w sobotę o 11 mieli być Jacek Dehnel oraz Roma Ligocka. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy wieczorem zerknęłam jeszcze raz i okazało się, że Dehnela nie ma w ogóle, a Ligocka jest o 16. Słyszałam również od wystawców, że działania organizatorów pozostawiały wiele do życzenia.
Co do okazyjnych cen, za które można było nabyć książki to wszystko zależało od wydawnictwa. W niektórych przypadkach były spore, w innych były wyższe niż w popularnych księgarniach. Udało mi się upolować kilka okazji, które będę prezentować w najbliższym czasie na blogu.
Wszystkich, którzy jutro zamierzają odwiedzić Targi Książki zachęcam do wzięcia udziału w akcji Książka za książkę. Oddałam dwa egzemplarze, które miałam podwójne. Za każdy z nich otrzymałam kupon zniżkowy (od 3 do 20 % zniżki w wybranych wydawnictwach) oraz kod uprawniający do wyboru jednej z czterystu e-booków i audiobooków, a zebrane książki zostaną przekazane bibliotekom.

czwartek, 25 października 2012

Artyści i sztuka w Zakopanem - Willa Oksza

Dziś wyjątkowo nie o książkach, a o wystawie. W Zakopanem, w Galerii Sztuki XX wieku w Willi Oksza można zobaczyć wystawę zatytułowaną „Artyści i sztuka w Zakopanem”. Jest ona poświęcona twórczości zakopiańczyków oraz artystów spoza tego regionu, dla których Podhale było źródłem inspiracji. Wystawa obejmuje dzieła tworzone w Młodej Polsce i dwudziestoleciu międzywojennym. Jak czytamy na plakacie: „pokazane na wystawie obrazy, rzeźby, rękodzieło artystyczne, fotografie i uzupełniające artefakty mają przebogate konteksty – historyczne, literackie, artystyczne i biograficzne, z których wynikają kolejne i dalsze wątki, splatając się w niezwykły wzór życia artystycznego pod Giewontem.” Wystawę szczególnie gorąco polecam miłośnikom talentu Witkacego, bowiem jedna sala to jego dzieła:

Wśród innych znakomitych artystów warto wymienić Rafała Malczewskiego:
Rafał Malczewski, W deszczu
Na wystawie można także zobaczyć dzieła Leona Chwistka, Leona Wyczółkowskiego, Jacka Malczewskiego oraz Wojciecha Weissa:
Jacek Malczewski, Portret Stanisława Witkiewicza
Poza obrazami i rysunkami można obejrzeć również rzeźby, m.in. Wojciecha Brzegi:
Wojciech Brzega, Portret matki artysty, Teresy Gąsienicy Brzegi, 1902

Obok sali z dziełami Witkacego duże wrażenie zrobiły na mnie genialne stare fotografie wykonane na szkle i umieszczone w oknach, przedstawiające m.in. Jana Kasprowicza i Antoniego Słonimskiego.
Dodatkową atrakcją muzeum są kapcie, choć nie takie siermiężne jakie kilka lat temu gościły we wszystkich tego typu placówkach, ale miękkie polarowe…

wtorek, 16 października 2012

Od A do Z – Janusz Minkiewicz



Gdy po raz pierwszy otworzyłam Od A do Z zwróciłam uwagę na ilustracje. Są wyjątkowe: to połączenie stylu rysunków dla dzieci z rysunkami satyrycznymi. Stworzył je Bohdan Wróblewski – grafik i ilustrator, który współpracował m.in. z „Przekrojem”, „Szpilkami”, „Płomyczkiem” czy „Świerszczykiem”. Jest także autorem kilku serii znaczków pocztowych.
Od A do Z to doskonała pozycja do nauki alfabetu, rymowana i pełna humoru. Gdy po raz pierwszy do niej sięgnęłam pomyślałam, że jest oldschoolowa. Okazało się, że książka jest reprintem sprzed pięćdziesięciu lat. Posiada tekturowe kartki, co z pewnością jest zaletą książek dla dzieci. Pomimo upływu lat nadal bawi i uczy.
Każda literka jest inną postacią, i tak dla przykładu A jest atletą, D – dentystą, L – lotnikiem, a np. P – poetą.


Sam tekst jest bardzo ciekawy i co najważniejsze, podoba się dzieciom. Oto jego fragment:
„I było Igiełką, co małe ma uszko…
J było Jabłuszkiem, czubiło się z gruszką…
K było Kukułką (słyszycie jak kuka?)..!
L było Lotnikiem – nie lada to sztuka…”
Książka przeznaczona jest dla dzieci powyżej roku.

niedziela, 7 października 2012

Włoskie szpilki – Magdalena Tulli

Dziś ogłoszono zwycięzcę Nagrody Literackiej Nike. Wśród nominowanych była książka, którą dziś przedstawiam – Włoskie szpilki Magdaleny Tulli. To nie jest mój pierwszy kontakt z twórczością tej autorki. Gdy kilka lat temu przeczytałam Sny i kamienie byłam rozczarowana. Przez lata omijałam Tulli szerokim łukiem. Zupełnie przypadkiem stałam się posiadaczką Włoskich szpilek. Muszę przyznać, że jest to trudna lektura, ale warto po nią sięgnąć.
To zbiór autobiograficznych opowiadań o kobiecie, na którą ogromny wpływ miało nieudane dzieciństwo. Ponieważ jej ojciec był Włochem to od dziecka należała do dwóch światów, tak też było z językami. Matka nie należała do żadnego z dwóch światów, w którym żyła bohaterka. Nie interesowała się córką, która była pozostawiona sama sobie, z trudnościami w nauce i brakiem przyjaciół.
Tulli pisze o szarej powojennej rzeczywistości PRL-u, w tym również o atmosferze marca ’68. Jej odmienność sprawia, że dzieci zaczynają widzieć w niej Żydówkę, mówią, że ma czarne oczy, mimo, że ma niebieskie. Oto, co pisze w kilka miesięcy po marcu: „Po wakacjach odgłosy polowania się oddaliły. Jeszcze było słychać jakby ujadanie psów, ale nie wiadomo, czy myśliwych. Podobno lisy uciekły.”
Autorka pisze o swoich kłopotach w szkole: z nauką i z uczniami. Dzieci zazdroszczą jej tacie zagranicznych wyjazdów, myślą, że jeździ w delegacje nie rozumiejąc, że może mieć tam sprawy prywatne. To, co mnie zastanowiło to brak jakiegokolwiek rozgoryczenia i żalu w tonie narracji. Myli się jednak ten, kto uważa, że ton jest beznamiętny. Przeżywamy razem z bohaterką niepowodzenia, kiedy nauczycielka wpisuje jej zero zamiast jedynki (bo nawet na nią trzeba sobie zasłużyć), po szkole chodzimy się z nią po ulicy (bo znów zgubiła klucze), jesteśmy przy niej, gdy niesłusznie zostaje oskarżona o kradzież. Wszystkie te przeżycia powracają w dorosłym życiu w postaci uwielbienia dla samotności…
Nazwisko było dla Tulli powodem wielu zmartwień, a mimo to gdy wychodziła za mąż nie zmieniła go. Autorka sporo pisze o dziedzictwie przed którym nie można uciec:
„Dziedzictwo jest trudne, składa się ze zbyt wielu nieszczęść, w których zbyt wielu ludzi odziedziczyło udziały, a nikt nie wie, jak je zainwestować i co w ogóle z nimi zrobić. Dotyczy to zwłaszcza upokorzeń, które chciałoby się po prostu wykreślić z inwentarza, a jeśli to niemożliwe, pozbyć się ich, oddać komuś innemu.”

Poniżej prezentuję rozmowę z Magdaleną Tulli.

poniedziałek, 1 października 2012

Listy – Stanisław Lem, Sławomir Mrożek

Zacznę nietypowo, od rady: nie czytajcie wstępu tej książki przed jej lekturą! Zdradza wszystko, zapowiada najciekawsze wątki korespondencji, zabija radość czytania! Niestety, ja zaczęłam od wstępu…
Tom zawiera wszystkie listy z lat 1956-1978, jakie zachowały się w zbiorach obu pisarzy. Na okładce umieszczono po jednym rysunku Lema i Mrożka. Opasłe tomisko Listów dostarcza przedniej zabawy. Zachwyca wspaniały język oraz dziesiątki różnych stylów, którymi obaj się posługują.
Korespondencja zaczyna się, w momencie, gdy Mrożek ma 26, a Lem 35 lat. Okazuje się, że poza zawodem, jaki wykonywali obaj łączy ich również zamiłowanie do samochodów. Z Listów dowiadujemy się jak spędzali wolny czas, co czytali, czym się pasjonowali… Sporo jest również o podróżach. Dużo miejsca poświęcają także twórczości własnej i innych. Recenzują wzajemnie swoje utwory. Mnie zaskoczyła negatywna ocena Tanga przez Lema (ocenił go jako niewypał). Ponad to piszą o niemocy twórczej. Lem w liście z 27 kwietnia 1967 r. zwierza się:
„Pisałem książkę do niedawna, ale okazało się, że jej nie potrafię napisać. Więc na razie odłożyłem i ot tak szlajam się, tu gazet kupię jakiś, tam książek i życie mi upływa jak rzeka zamulona. Coś tu i tam mojego wychodzi, stawiam na półkę, poruszam się jak nakręcony, jem coś, nawet piję, kładę się do łóżka, wstaję, zapewne to znasz i nic w tym szczególnie nowego ni oryginalnego.”
Kilka miesięcy później 12 listopada 1967 r. również Mrożek ma podobne problemy:
„Teraz przerabiam tę sztukę o Widmie [Poczwórka], wiesz którą. I doznaję uczucia najstraszniejszego, uczucia całkowitej głupoty, nieudolności i pustki.”
Opisują siermiężną rzeczywistość lat 60., kłopoty z ZAiKSem i wypłatami, paszportami, wyjazdami zagranicznymi. Mrożek żali się, że życie upływa mu na błahostkach – np. na poszukiwaniu garażu. Zapewnia Lema, że napisałby arcydzieło, ale nie ma na to czasu ponieważ musi pisać chałtury.
Z książki dowiadujemy się także o wydarzeniach bardzo osobistych, jak śmierć żony Mrożka – Marii czy o narodzinach syna Lema - Tomasza. Poznajemy również przyczyny emigracji Mrożka.
Recenzję tej książki zakończę dowcipem Lema z 1963 r.: „Co to jest: ma 60 m długości i żre samą kapustę, nie wiecie?? To ogonek po mięso.”