poniedziałek, 12 listopada 2012

Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej – Anna Bikont, Joanna Szczęsna

Biografię Wisławy Szymborskiej przeczytałam już kilka miesięcy temu, ale przyznam szczerze, że miałam duży problem z napisaniem tej recenzji. Zawsze, gdy po śmierci jakiejś znanej osoby ukazuje się jej biografia wydaje mi się, że jest na to zdecydowanie za wcześnie. Tak było i tym razem. Wiem, że duet autorski wydał już wcześniej biografię poetki, a obecna książka jest jedynie jej rozszerzoną wersją. O ile pierwsza wyszła po otrzymaniu przez Wisławę Szymborską Nagrody Nobla, to druga zaraz po śmierci. Trudno nie dostrzec tego faktu.
Zdziwiła mnie objętość książki, powszechnie bowiem wiadomo, że poetka nie lubiła ani udzielać wywiadów, ani mówić o sobie czy swojej twórczości. Uważała, że wszystko, co ma do powiedzenia zawarła w swoich wierszach:
„Cóż poradzę, tylko tyle mogę o sobie, i to dość bezosobowo, ale proszę zrozumieć, cała reszta, małowiele, to sprawy prywatne, moje, twoje, jego… Takie teczki zastrzeżone. Czyli nic do opowiadania”.
Tajemnica rozwiązała się bardzo szybko – blisko połowa książki to różnego rodzaju indeksy, które sama Szymborska uwielbiała.
Pamiątkowe rupiecie to świetna książka dla tych, którym do tej pory nie było po drodze z Szymborską i jej poezję. Odradzam osobom, które znają twórczość Noblistki, zarówno wiersze, jak i Lektury nadobowiązkowe. Mnie urzekły dwie części biografii: ta dotycząca rodziny, przyznam, w większości były to dla mnie informacje nowe oraz część dotycząca życia w kamienicy przy ul. Krupniczej 22 w Krakowie, gdzie mieszkało i bywało wiele wybitnych osobowości (wspomina o niej m.in. Sławomir Mrożek w Uwagach osobistych).
Dom Literatów, kamienica przy ul. Krupniczej 22 w Krakowie
Zdziwiła mnie konstrukcja książki. Pojedyncze wypowiedzi Szymborskiej zestawione są z wypowiedziami osób, które ją znały, które się z nią stykały i tym, co wynikało z Lektur nadobowiązkowych. Wszystko przeplatane zdjęciami i dużą ilością wierszy poetki. Dla mnie to wszystko jest trochę zbyt wymieszane. To jakby stworzyć kilka elementów i próbować je łączyć. Gdyby wyciąć wiersze, wypowiedzi znajomych i zostawić tylko wypowiedzi Szymborskiej i opisy autorek, bez ostatnich 100 stron spisów, zostałoby niewiele… Jednocześnie, co muszę zaznaczyć, doceniam mrówczą pracę autorek.
Na koniec o czym ciekawym można przeczytać w książce: o małżeństwie Szymborskiej z Adamem Włodkiem i ich przyjaźnią mimo rozstania, o zamiłowaniu poetki do tandety, Andrzeja Gołoty i Wood’ego Allena, o limerykach czy papierosach, które nałogowo paliła.
Nie ukrywam, że czekam na książkę Michała Rusinka, sekretarza poetki, o ile taka powstanie. Znając takt i dyskrecję pana Rusinka można przypuszczać, że nigdy nie zechce się podzielić z nami swoją wiedzą.

3 komentarze:

  1. Jeszcze nie miałam okazji czytać/oglądać tej biografii. Sądzę, że nawet dla tych, który znają na wylot twórczość Noblistki, książka stanowi miłą 'pamiątkę',a na publikację M. Rusinka nie liczę. Zbyt dobrze znał poetkę, by wiedzieć, że nie pochwalałaby takiego pomysłu.
    pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba masz rację - książki Michała Rusinka dotyczącej Wisławy Szymborskiej nie ma co się spodziewać:) Można za to poczytać jego poezję - ostatnio wyszła bardzo ładnie wydana książka pt. "Wierszyki domowe". Ilustracje wykonała siostra p.Rusinka - Joanna. Wbrew tytułowi książka jest przeznaczona nie tylko dla dzieci, ale również dla rodziców:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, zawiodłam się, nie dowiedziałam się z tej pozycji niczego, czego bym wcześniej nie wiedziała...

    OdpowiedzUsuń