Reportaże Wojciecha Jagielskiego są jedyne w swoim rodzaju – zabierają czytelnika w niezwykłe miejsca, pokazują ciekawe, często historyczne wydarzenia oraz nietuzinkowe postacie, które w nich uczestniczą. Tak jest również w najnowszej książce dziennikarza.
Ta opowieść ma trzech bohaterów. Pierwszym z nich jest tytułowy Trębacz z Tembisy – Freddie „Saddam” Maake. To wynalazca wuwuzeli, fan futbolu i gorący zwolennik Mandeli. Trębacz to postać niezwykła – człowiek, który dla meczu piłkarskiego jest w stanie poświęcić wszystko. To miłość do futbolu przyczyniła się do rozpadu jego trzech małżeństw.
Drugim bohaterem jest Nelson Mandela. Jego życie poznajemy poprzez ludzi z nim związanych, fakty oraz miejsca mu bliskie. Jagielski opisuje jego niezwykłe dzieciństwo i młodość, a także edukację, pracę adwokata i działalność polityczną, za którą trafił do więzienia. Wyrok odbywa na Wyspie Fok. Bohater robi wiele dla innych - walczy o prawa więźniów (m.in. o prawo do noszenia długich spodni przez czarnoskórych więźniów co zajmuje mu 3 lata, następnie o okulary czy zniesienie zakazu rozmów podczas pracy i spacerów). Widzimy również dojście Mandeli do władzy. Dowiadujemy się, że sfałszował wybory. Nie, nie zwiększył swojej przewagi nad konkurentami. Wprost przeciwnie – zmniejszył ją do poziomu poniżej 2/3, aby rządzić wraz z innymi ugrupowaniami. Podoba mi się podsumowanie jego historii:
„Wielkość Mandeli wynikała z tego jaki był, a nie z tego, co robił”.
Ostatnim bohaterem jest sam autor. W książce pobrzmiewają echa jego licznych podróży, osób, które stanęły na jego drodze i miejsca, które odwiedził.
Wszystkich trzech bohaterów łączy to, że posiadają pasje, dla których byli w stanie poświecić wszystko. Dla Saddama to piłka nożna, dla Mandeli polityka, a dla Jagielskiego wydarzenia, w których uczestniczy i chęć poznawania wyjątkowych ludzi.
Książka jest skarbnicą wiedzy o legendarnym przywódcy, o relacjach białych i czarnych w Afryce. Historia wciąga od pierwszej strony. Polecam nie tylko tym, którzy interesują się Afryką czy futbolem.
Drugim bohaterem jest Nelson Mandela. Jego życie poznajemy poprzez ludzi z nim związanych, fakty oraz miejsca mu bliskie. Jagielski opisuje jego niezwykłe dzieciństwo i młodość, a także edukację, pracę adwokata i działalność polityczną, za którą trafił do więzienia. Wyrok odbywa na Wyspie Fok. Bohater robi wiele dla innych - walczy o prawa więźniów (m.in. o prawo do noszenia długich spodni przez czarnoskórych więźniów co zajmuje mu 3 lata, następnie o okulary czy zniesienie zakazu rozmów podczas pracy i spacerów). Widzimy również dojście Mandeli do władzy. Dowiadujemy się, że sfałszował wybory. Nie, nie zwiększył swojej przewagi nad konkurentami. Wprost przeciwnie – zmniejszył ją do poziomu poniżej 2/3, aby rządzić wraz z innymi ugrupowaniami. Podoba mi się podsumowanie jego historii:
„Wielkość Mandeli wynikała z tego jaki był, a nie z tego, co robił”.
Ostatnim bohaterem jest sam autor. W książce pobrzmiewają echa jego licznych podróży, osób, które stanęły na jego drodze i miejsca, które odwiedził.
Wszystkich trzech bohaterów łączy to, że posiadają pasje, dla których byli w stanie poświecić wszystko. Dla Saddama to piłka nożna, dla Mandeli polityka, a dla Jagielskiego wydarzenia, w których uczestniczy i chęć poznawania wyjątkowych ludzi.
Książka jest skarbnicą wiedzy o legendarnym przywódcy, o relacjach białych i czarnych w Afryce. Historia wciąga od pierwszej strony. Polecam nie tylko tym, którzy interesują się Afryką czy futbolem.