Ostatnio
moja dobra passa do ciekawych i wartościowych książek trwa w najlepsze. Tak było
również w przypadku „Skandynawskiej wieży Babel…”. Traktuje ona o absurdach
biurokracji i sytuacji człowieka tkwiącego w systemie. Główny bohater to Józef
K. To nie jedyne nawiązanie do „Procesu” Franza Kafki. Atmosfera urzędu, w
którym pracuje bohater jest w niektórych aspektach równie abstrakcyjna. Postać K. jest
wiarygodna, niemal od pierwszych stron budzi sympatię. To mężczyzna w sile
wieku, który od ponad 20 lat pracuje w urzędzie. To właśnie na tym aspekcie
jego życia koncentruje się autor. Bohater pracuje w Szwecji, ale urodził się i
wychował w Polsce.
Świat
korporacji wydaje się być dla człowieka myślącego koszmarem. Panuje podległość
służbowa, hierarchia, wiara w to, co głosi dyrektor generalny. Absurdem jest
obchodzenie Dnia Urzędu, organizowanie konferencji, seminariów, warsztatów,
które nie wnoszą niczego nowego, a podczas których odbywa się np. taniec żabek
(zabawa przedszkolna). Panuje kult dyrektora generalnego, człowieka ograniczonego,
który swoimi pomysłami wprowadza chaos.
Indywidualizm
nie jest ceniony, zwykle staje się źródłem wielu kłopotów. Problem taki jak
wystające z podłogi kable jest dyskutowany na wszystkich szczeblach, a
następnie analizę sytuacji prowadzi firma konsultingowa. Trwa to rok i niczego
nie wnosi. Tak działa urząd. Żaden pomysł nie zostaje do końca wdrożony, panuje
chaos. Nie wiadomo, kto jest za co odpowiedzialny. Liczy się przede wszystkim
zaangażowanie, ważne są sprawozdania.
„Homo
biurocraticus jest niewolnikiem przyzwyczajeń. Pozbawiony rutyny szybko
znajduje nową. Jest jak więzień, który skazany na długoletni pobyt w
niewielkiej celi z braku innych możliwości uczy się na pamięć całych fragmentów
Biblii i bije rekordy w robieniu pompek. Dlatego trwała pseudopraca, nie
ustawała ceremonia przelewania z pustego w próżne.”
Praca
po godzinach jest traktowana jako coś oczywistego i dlatego stworzono sypialnie
dla tych pracowników, którzy zostawali w urzędzie do późna. Podsłuchy i kamery
są nawet w toalecie. Świat przypomina nieco ten stworzony przez Orwella.
Frustrację
u Józefa K. wzmacnia fakt, że co roku otrzymuje jedynie symboliczną podwyżkę.
Czuje się niedoceniony i zagubiony. Chce się sprzeciwić panującym zasadom, ale
to tylko pogarsza jego sytuację. Książka doskonale oddaje położenie wielu osób
żyjących głównie swoją pracą. Antidotum na prozę codzienności staje się dla K. pisanie.
Ważną rolę pełnią w utworze sny-majaki, które odzwierciedlają stan psychiczny
bohatera i pojawiają się, kiedy jest zestresowany. Bohater, który nie jest w
stanie wytrzymać atmosfery panującej w urzędzie postanawia drastycznie zmienić
swoje życie.
Jest
w tej książce coś takiego, co sprawiło, że nie mogłam się od niej oderwać. Czytelnik
bardzo szybko identyfikuje się z głównym bohaterem. Tym, co mnie zachwyciło był
bardzo staranny i pełen metafor język, a także liczne odniesienia literackie. Czułam
niedosyt – chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o prywatnym życiu głównego
bohatera, poznać jego rodzinę, przyjaciół spoza pracy. Ale wtedy chyba bohater nie
byłby taki uniwersalny.
Już
wkrótce KONKURS, w którym będzie można wygrać nowiutki egzemplarz „Skandynawskiej wieży Babel…”. Zapraszam!
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi oraz Wydawnictwu Novae Res.
Chętnie przeczytam - dlatego będę wypatrywała konkursu. Między innymi dlatego, że uwikłanie jednostki w systemie zawsze mnie fascynowało, a "Proces" jest jedną z moich ulubionych książek :)
OdpowiedzUsuńW takim razie "Skandynawska wieża Babel..." z pewnością Ci się spodoba. Konkurs rozpocznie się w weekend. Serdecznie zapraszam!
UsuńDobra tematyka, tak bliska nam dzisiaj.. Także książką jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńTematyka jest bardzo aktualna, szczególnie dziś. Zapraszam do udziału w konkursie!
UsuńNiezwykle fascynująca na swój sposób tematyka. Nie wyobrażam sobie chodzić do takiej pracy, gdzie trzeba siedzieć jeszcze długo po godzinach, a w sumie to nawet zostawać i spać, skoro łóżka są. Największy jednak koszmar to kamery w toalecie. Chyba bym się zapadła ze wstydu wiedząc, że jestem śledzona podczas załatwiania swoich potrzeb.
OdpowiedzUsuńWcale ci się nie dziwię, że ta książka cię pochłonęła, bo mnie już sama twoja recenzja wciągnęła bez reszty.
Ja też nie wyobrażam sobie pracy, w której panuje wszechobecna inwigilacja.
UsuńDziękuję za miłe słowa:)
Zaciekawiłaś mnie, chętnie przeczytałabym tę książkę. Ale niepokoją mnie inicjały głównego bohatera, nie lubię takich oczywistych nawiązań do innych książek i innych bohaterów. Może autor chciał naśladować Kafkę? :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zaprasza w weekend na konkurs:)
UsuńJeśli chodzi o nawiązanie do bohatera "Procesu" to faktycznie jest ono dość oczywiste.
Ooo, nie mogę się doczekać już konkursu :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
W takim razie zapraszam w weekend:) Pozdrawiam!
UsuńJeżeli jest w tej książce coś, co przyciąga - to aby się radować :D
OdpowiedzUsuńJa lubię książki od których nie można się oderwać. Tak było w przypadku "Skandynawskiej wieży Babel...". Pozdrawiam!
Usuńtrudno nie chcieć przeczytać książki po Twojej recenzji.Skąd Ty n=bierzesz takie tytuły. Książki naprawdę interesujące, warte przeczytania. ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda mi czasu na czytanie kiepskich książek:) To dlatego długo szukam i udaje mi się znaleźć prawdziwe perełki. Pozdrawiam!
UsuńTak, potrafisz naprawdę mądrze wybierać!
UsuńDziękuję:)
UsuńOj, to coś dla mnie - czytając twoje słowa cały czas myślałam o "Roku 1984". Brzmi to naprawdę podobnie. Koniecznie muszę przeczytać. Koniecznie, koniecznie.
OdpowiedzUsuńOczywiście piszę się na ten konkurs, a jakże :))
Basiu, nawiązań do Orwella jest w książce wiele. Myślę, że to utwór idealnie dla Ciebie:)
UsuńZapraszam w weekend!
A do kiedy będzie trwał? Bo ja mam w weekend zjazd :(
UsuńBasiu, konkurs będzie trwał około tygodnia:)
UsuńSama nie wiem co myśleć, z jednej strony książka wydaję się ciekawa, a z drugiej jest to gatunek który najczęściej omijam, bo mnie nudzi. Jestem zagorzałą fanką kryminałów, pełnych tajemnic i zagadek, które staram się rozwiązywać czytając książkę :P
OdpowiedzUsuńW "Skandynawskiej wieży Babel" niewiele jest akcji. Jest jednak w niej coś niezwykłego, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko:)
UsuńBrzmi przerażająco, nie wiem, czy dałabym się namówić na przeczytanie. Poza tym ostatnio bazuję na biografiach i regionalizmach. Ale z czasem pewnie bym sięgnęła... ;)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam biografie, ale od czasu do czasu taka zmiana jest wskazań:) Pozdrawiam!
UsuńCzuję, że to coś dla mnie! :) Bardzo lubię takie książki: osaczenie, kontrola, nadgodziny to wszystko wpływa na psychikę człowieka, który po jakimś nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Jednak trochę szkoda, że nie jest ukazane prywatne życie bohatera, bo ta sfera jego życia też zapewne by ucierpiała, po takich problemach w pracy.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na konkurs :)
Przyznam szczerze, że byłam bardzo ciekawa jak wyglądało życie prywatne bohatera. Z drugiej jednak strony to pozwoliło się skupić się tylko na zagadnieniach związanych z pracą bohatera.
UsuńZapraszam na konkurs!
Jak zwykle kiedy do Ciebie zaglądam pojawia się coś interesującego :) Tematyka bardzo na czasie. Zaciekawiłaś mnie...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa.
UsuńJeśli książka Ci się spodobała zapraszam w weekend na konkurs:)
To bohater miał prywatne życie, przyjaciół spoza pracy? Chyba z podstawówki. Skoro miał pracować bez sensu to w ty był sens, żeby nie było sensu. ;p
OdpowiedzUsuńMyślę, że bohater rodzinę miał. Natomiast znajomych już niekoniecznie. Do dziś mnie to nurtuje:)
UsuńKsiążka bardzo na czasie. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele jest wokół nas osób, które w ten sposób pracuje, dla których nic innego oprócz pracy nie istnieje. Czy przeczytam? Tego nie wiem...może kiedyś, bo w tej chwili chyba by mnie ta książka za bardzo zdołowała...
OdpowiedzUsuńTo prawda, książka jest na czasie. Jeśli masz ochotę zapraszam do mnie na konkurs:)
UsuńKolejna świetna opinia o tej książce, ale niestety... Chyba przeraża mnie jej objętość. Może dlatego, że ostatnio właśnie takie grube książki miałam w rękach i chyba jestem już nimi zmęczona...
OdpowiedzUsuńObjętość nie powinna Cię zniechęcać. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko:)
Usuń