Mario Vargas
Llosa to jeden z moich ulubionych pisarzy współczesnych. Do tej pory jednak nie
pojawił się na moim blogu i przyszła pora to zmienić. Llosa to wybitny
peruwiański pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla.
„Zielony Dom” to
niełatwa lektura. Z wielu powodów. Przede wszystkim czytelnika przytłacza ilość
bohaterów i ich historii. Losy poszczególnych postaci są, mogłoby się wydawać,
przedstawione przypadkowo, fragmentarycznie, bez uporządkowanej konstrukcji. To
sprawia sporą trudność w odbiorze całości. Poza tym ogromna ilość bohaterów
ukazana w przeróżnych sytuacjach wprowadza w powieści sporo zamieszania. Tym,
na co warto zwrócić uwagę jest mistrzowskie prowadzenie narracji – różnym
stylem, co sprawia, że wielu krytyków określało „Zielony Dom” mianem „lektury
dla cierpliwych i koneserów”.
Tytułowy „Zielony Dom” to dom
publiczny. Jest on powodem wielu niepokojów spokojnych dotąd mieszkańców
peruwiańskiej Piury położnej na pustyni, z dala od reszty kraju. Zielony Dom
był wzniesiony na obszarze pustyni graniczącym z Kastylią i Catacaos. Osadę
zamieszkują Indianie. Wraz z pojawieniem się Zielonego Domu wszystko się
zmienia.
Kiedy dom był
już zbudowany don Anselmo kazał pomalować go na zielono. Wszyscy mieszkańcy
naśmiewali się z tego kaprysu. Budowlę nazwano Zielonym Domem. Dopiero kiedy
don Anselmo zamawiał wyposażenie mieszkańcy zaczęli się domyślać, co w nim będzie
się mieścić.
Początkowo
mieszkańcy odwiedzali Zielony Dom po kryjomu, z czasem ich wizyty stały się
czymś normalnym. Z Zielonym Domem wciąż walczył Ojciec Garcia, który
wielokrotnie grzmiał z ambony. Powstał również Komitet Krzewienia Dobrych Obyczajów.
Zmieniło się również samo miasto. Kiedyś było ciche i spokojne, potem
rozpanoszył się w nich hałas, a także nocne spacery. W tym samym czasie na
miasto spadały liczne nieszczęścia, wielu utożsamiało je właśnie z Zielonym
Domem. Ale nawet powódź, susza i plagi nie sprawiły, że mieszkańcy przestali
odwiedzać Zielony Dom.
Zielony Dom jest
w utworze Llosy z jednej strony symbolem zła i celem świętej wojny, z
drugiej przybytkiem zakazanych uciech, dla wielu zwykłą knajpą, a dla dwojga
ludzi stanie się azylem wielkiej miłości.
„Zielony Dom” to
utwór dotykających takich problemów, jak: samotność, chęć akceptacji,
poszukiwanie własnego „ja”. Autor prezentuje świat tak inny od naszego,
europejskiego. Polskiemu czytelnikowi trudno zrozumieć wszelkie niuanse ze
względu na słabą znajomość kultury, obyczajów czy nawet tamtejszej historii.
Mimo to książka zachwyca swego rodzaju egzotyką, skłania do refleksji oraz do
sięgnięcia po inne utwory Llosy.
Nie znam tego autora, ale z pewnością to zmienię :) I być może właśnie czytając tę książkę :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam bo lektura jest warta uwagi:)
UsuńNiestety, ta książka do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Rozumiem, nie zachęcam na siłę jeśli to nie Twoje klimaty. Pozdrawiam!
UsuńTwórczość tego pisarza jeszcze przede mną. Mam trzy jego książki w domu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że odkrycie Llosy jeszcze przed Tobą:)
UsuńNie znam twórczości tego pisarza, ale ta książka brzmi ciekawie. Uwielbiam powieści, które skłaniają do refleksji.
OdpowiedzUsuńZachęcam do lektury bo jest to niebanalna powieść:)
UsuńNie czytałam jeszcze nic Llosy, ale mam w domu dwie książki - "Ciotka Julia i skryba" oraz "Zeszyty don Rigoberta" ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam obydwie jakiś czas temu. Warto było:)
UsuńMam tę książkę w domu i kilka lat temu próbowałam ją przeczytać. Nie dałam rady, strasznie mnie wtedy wynudziła. Ale to dobrze, bo, jak widać, "Zielony dom" to nie lektura dla dwunastolatki :) Do tej pory jestem do niej zniechęcona i jestem pewna, że minie sporo czasu, zanim odważę się zabrać za nią ponownie.
OdpowiedzUsuńKto wie, może za jakiś czas wrócisz do niej i przypadnie Ci do gustu. Miałam kilkukrotnie taką sytuację:)
UsuńNazwisko tego pisarza jest dla mnie swoistą "marką". Nie trzeba mnie zbytnio zachęcać do lektury jego utworów.
OdpowiedzUsuńTo prawda: Llosa to dziś marka. Warto sięgać po jego dzieła.
UsuńNie czytałam żadnej powieści pisarza, kiedyś na pewno rozejrzę za jego książkami.
OdpowiedzUsuńPolecam bo to bardzo oryginalny pisarz. Pozdrawiam!
UsuńNo popatrz, muszę koniecznie przeczytać. Dzieła tego autora chcę już poznać od dłuższego czasu. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, mam nadzieję, że Ci się spodobają:)
Usuń...bo inny nie oznacza tego samego, co zły :)
OdpowiedzUsuńPS. Myślę, że i u nas przydałby się taki Komitet Krzewienia Dobrych Obyczajów. Jest popyt na takie instytucje...
Podoba mi się Twój pomysł, popieram:)
UsuńNie czytałam ani jednej książki Llosy, sama nie wiem czemu, bo nieraz brałam do ręki, oglądałam (te wydania ze Znaku bardzo przyciągały mój wzrok) i na tym zawsze poprzestawałam. Wstyd trochę;/ Ale zawsze można nadrobić, tylko trzeba chcieć:) Pozdrawiam. Agnieszka
OdpowiedzUsuńLink do recenzji trafił na facebookowy fanpage polskiej strony o Vargasie Llosie: https://www.facebook.com/pages/Mario-Vargas-Llosa-mvlprvpl-strona-nieoficjalna/158379910861062?ref_type=bookmark
OdpowiedzUsuń