czwartek, 31 października 2013

Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki – wybór Tadeusz Zysk, Jan Grzegorczyk, Katarzyna Lajborek-Jarysz, ilustracje Katarzyna Cezary

To jedna z najgorszych książeczek dla dzieci, jakie widziałam i czytałam. Już tytuł zapowiadał katastrofę. Powiedzieć, że niektóre teksty są niskich lotów to za mało. Moim zdaniem nie są to teksty dla najmłodszych:
Raz, dwa, trzy,
Czarownica patrzy.
Cztery, pięć, sześć,
Chce was wszystkich zjeść.
Siedem, osiem, dziewięć,
Wsadzi w smołę, w dziegieć. (…)”
Trochę przerażające… Najgorsze są rysunki – straszne i z całą pewnością nie dla małych dzieci (mogą też wystraszyć niejednego przedszkolaka). Obrazki przedstawiające babę na cmentarzu czy czarownicę wołają o pomstę do nieba.
Sam pomysł spisania znanych wyliczanek i wierszyków uważam za genialny – dzieci bardzo lubią melodyjne rymowanki. W książeczce znalazły się m.in. „Dwa Michały”, „Wlazł kotek na płotek”, „Chusteczka haftowana”, „Jedzie pociąg z daleka” czy „Chodzi lisek koło drogi”. Szkoda, że teksty znane i lubiane przez dzieci są przeplatane tekstami znikomej wartości.

33 komentarze:

  1. Gdy po raz pierwszy natrafiłam na nią w którejś z internetowych księgarni, myślałam, że to albo pomyłka, albo obrazkowa książka dla dorosłych (w końcu skoro powstają takie 'dzieła' jak Włatcy móch, czemu ktoś nie miałaby stworzyć podobnej książki?). Ale niestety nie, to tylko i wyłącznie przykład, jak nisko w dzisiejszych czasach potrafi upaść literatura - nawet ta dla najmłodszych :)
    PS. Książka podobno jest bestsellerem. Doczekała się też drugiej części. Jedno wiem na pewno: jeśli miałabym dziecko, z pewnością bym mu jej nie sprezentowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślałam, że to żart. Szkoda, że takie książki znajdują się na rynku. Masz rację, "Pan Pierdziołka..." jest bestsellerem. Drugą część "dzieła" też posiadam i pewnie za jakiś czas napiszę i o niej, tak ku przestrodze:)

      Usuń
    2. Będę czekać na drugi wpis z tej serii ;).

      Usuń
    3. Basiu, z pewnością za jakiś czas się pojawi:)

      Usuń
  2. Miesiąc temu szukałam prezentu urodzinowego koledze córki. Poszłam do empiku i tytuł przykuł moją uwagę. Miało być kontrowersyjnie i to się udało. Nie lubię zdrabniania wulgarnych słów w odniesieniu do dzieci - dupcia, dupka, czy pierdziołka. Nikt nie powie kurewka bo to już nieładnie. A to też zdrobnienie! Z ciekawości zajrzałam do środka i trafiłam na jakieś częstochowskie rymy. Ja też pomyślałam, że z pewnością nie jest to książka przeznaczona dla dzieci. Być może dorośli mieli frajdę układając niektóre rymowanki czy tworząc rysunki, ale chyba tylko oni, bo według mnie ta pozycja jest mocno na siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najciekawsze jest to, że ludzie chętnie kupują książki typu "Pan PIerdziołka...". Znów okazuje się, że znalezienie dobrej książki dla najmłodszych wcale nie jest łatwym zadaniem. Połączenie koszmarnych zdrobnień, częstochowskich rymów i fatalnych rysunków to dla mnie zbyt wiele, o dzieciach nie wspomnę.

      Usuń
  3. Zależy, jakie chce się mieć dzieci. Ja myślę, że nie ma sensu napełnianie młodej głowy głupimi wierszykami, takie rzeczy dzieciak przyniesie z podwórka. Jeśli jednak za przyzwoleniem rodziców będzie poznawał tego typu "poezję", jak można go nauczyć szacunku do kogokolwiek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, że literatura powinna uczyć dzieci szacunku do innych. Zastanawiam się, po co czytać maluchom tego typu książki. Przecież nie służą one ani edukacji najmłodszych, ani nie uczą wrażliwości. Zaś ilustracje mogą na długo zniechęcić do sięgania po książki.

      Usuń
    2. Zauważyłam nawet, że jest coraz mniej porządnie ilustrowanych książek dla dzieci. Ja pamiętam z mojego dzieciństwa staranność, bajeczność i przeozdobność. Dzisiaj to jakaś parodia - coś tam ktoś nabazgra, kolorami obryzga i nazywa to ilustracją. Patrzę na okładkę, tytułowego pana Pierdziołkę, i widzę ubóstwo, zaburzenia anatomiczne, bazgroł. Nie zachwyca, delikatnie mówiąc.

      Usuń
    3. Prawda jest taka, że znalezienie mądrej i ładnie zilustrowanej książki, wymaga od rodziców dużego zaangażowania w poszukiwania. Dlatego często wybieram stare, sprawdzone książki - Tuwima, Brzechwy, Fredry.

      Usuń
  4. W sumie dzięki, chciałam to kupić synowi przyjaciółki ale już mi się odechciało, rymowanki to ja sama całkiem niezłe mogę napisać jeśli będę mieć ochotę...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wiele osób kupiło "Pana Pierdziołka" na prezent:) Jest tyle znanych i ładnych rymowanek, je naprawdę warto wydawać. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Będę w takim razie odradzać kupno tej książki. Tytuł rzeczywiście nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł jest okropny! "Pan Pierdziołka" może powodować u najmłodszych niechęć do książeczek. Ja zawsze myślałam, że utwory dla dzieci powinny być ciepłe i przemyślane. Niestety, okazuje się, że nie wszyscy tak myślą. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. hahaha, ale musiałaś być rozczarowana!!! Co za niewypał, a tak mi się podobała z samego tytułu i tak bardzo chciałam przeczytać. Dzięki za przestrogę, jak będę miała okazję, to przejrzę te obrazki na miejscu w bibliotece:P Ale jaja:))) Z tekstu "widzę" Twoje rozczarowanie i gorycz - ubolewam razem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, dziękuję za wsparcie:) Jestem ciekawa Twojego zdania po przekartkowaniu "Pana Pierdziołka". Rozczarowanie to chyba najlepsze słowo, które określa mój stan po lekturze tej książki:)

      Usuń
    2. hihi a mi się tytuł podobał, Tosia tak kiedyś powiedziała jak przyszła z przedszkola, ale na szczęście nie mówi - hahaha chyba jestem strasznie niepoważną mamą, że ten tytuł mi się podobał :PPP

      Usuń
    3. Basiu, tytuł tytułem, ale te rysunki-przerażające!

      Usuń
  7. Zawsze mi się wydawała ta książeczka mocno podejrzana;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak:) Sam tytuł i okładka dają wiele do myślenia. Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Czytanie komentarzy takich, jak Twoje jest bardzo budujące. Dzięki :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Tytuł tej książki jest koszmarny i widzę, że jej ,,wnętrze'' również nie zachwyca, dlatego spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%. Myślę, że warto pisać również o takich książkach i przestrzegać innych:)

      Usuń
  10. Faktycznie tytuł beznadziejny, okładka mało zachęcająca, a skoro wnętrze jest równie idiotyczne, to chyba ta książka jest jedną wielką pomyłką. Dziwi mnie, że na wydanie takich bzdur są pieniądze, a wieloma ciekawymi książkami wydawnictwa nie są zainteresowane.
    PS Mam prośbę o usunięcie weryfikacji obrazkowej przy komentarzach, bo te obrazki są coraz bardziej nieczytelne. Jeśli nagle zaleje Cię spam to ewentualnie włączysz to ponownie:) Chyba, że już miałaś takie problemy? Wtedy wycofuję swoją prośbę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda: wiele wartościowych i ciekawych książek ma problem z przebiciem się, a bardzo dobrze mają się pozycje zdecydowanie gorsze.
      Weryfikację obrazkową już usunęłam:)

      Usuń
  11. Książki nie znam, ale wiem, że dotyczy twórczości dziecięcej, tzw wyliczanek. To wydanie nie jest jakimś epokowym wynalazkiem. Ossolineum swego czasu wydało książkę o literaturze dziecięcej (niestety, nie pamiętam tytułu ), gdzie znajdowały się również takie wyliczanki. Te właśnie wyliczanki należą do tzw. folklorudziecięcego, ich autorami są właśnie dzieci. Dlatego "dzieła" te są prymitywne i bezsensowne. Wyliczanki i prymitywne wierszyki żyją wśród dzieci i są przekazywane ustnie, tak jak kiedyś baśnie czy legendy. Tytułowy Pierdziołka pochodzi z takiej właśnie wyliczanki. Pamiętam ją ze swojego dzieciństwa. Nie wiem, czy w książce jest przytoczona, ja może zacytuję swoją wersję : Pan Pierdziołka spadł ze stołka, złamał nogę o podłogę. Szykuj trumnę, bo ja umrę, tylko z desek, bo ja piesek. Zapewniam, że nie nauczyli mnie tego rodzice, ale nauczyłam się tej wyliczanki na podwórku od rówieśników. Zgadzam się, że wyżej omawiana książka jest raczej dla badaczy niż dla dzieci, ale i fakt pozostaje faktem, że był to zawsze nieodzowny element dziecięcych zabaw podwórkowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki Ossolineum nie znam, ale z pewnością poszukam. Zdaję sobie sprawę, że wyliczanki dziecięce rządzą się swoimi prawami. Myślę, że błędem jest wydanie ich i propagowanie jako literaturę dla najmłodszych. Uwierz mi, wywołują u maluchów przerażenie. Dla badaczy jak najbardziej:)

      Usuń
    2. Takie wydanie zapewne nie ma sensu, bo nie wiadomo do kogo jest adresowane.
      Wierzę, że przerażają, przeraża i bajka Krasickiego "Czapla, ryby i rak" Nie pamiętam, w jakiej to serii wydane (sprawdzę), ale książeczki adresowane są do dzieci. Komuś się ostro poprzestawiało, bo bajki Krasickiego to nie literatura dla dzieci. Pikanterii dodaje fakt, że książeczkę kończy obrazek, na którym krab ( bo na pewno nie jest to rak )zaciska szczypce na szyi czapli. Danse macabre! No cóż, literaturę dla dzieci należy dobierać starannie, bo nawet jeśli tekst piękny, klasyczny, to może niekoniecznie dla dzieci. Ale o tym można bez końca. ;)

      Usuń
    3. Faktycznie czytanie Krasickiego dzieciom to pomyłka. Myślę, że to wynika z braku wiedzy i znajomości literatury. Dla wydawców bajka to bajka:) Dla mnie znalezienie dobrej książki dla mojego dziecka jest dużo trudniejszym zadaniem niż znalezienie czegoś wartościowego dla mnie (choć pod tym względem jestem wybredna).

      Usuń
    4. Przymierzam się do napisania kilku słów o serii dla dzieci "Bajki i Baśnie" - przeróbki słynnych baśni sygnowane nazwiskiem niejakiego pana Zbigniewa Stanisławskiego. Format około 10x10 cm. Po co to komu? Nie wiem. w zasadzie jedną zaletę "toto" - tanio i oczotrzepnie.

      Usuń
    5. Podoba mi się Twoje określenie "toto", muszę koniecznie zapamiętać. Na serię o której piszesz jeszcze nie trafiłam, jak widać na całe szczęście. Moje dziecko ma na półce jeszcze kilka takich "perełek". Jedna z nich dotyczy Bożego Narodzenia i jest, o ile dobrze pamiętam (czytaliśmy tylko raz), nieudanym tłumaczeniem (tzn. topornym). Może z okazji Świąt napiszę o niej kilka słów ku przestrodze:)

      Usuń
    6. Oczywiście zjadłam orzeczenie w ostatnim zdaniu, no i zdanie od małej litery. Miało być: W zasadzie jedną zaletę ma "toto" - tanio i oczotrzepnie.
      "Toto" - w wolnym tłumaczeniu "marność i lipa", jak mawia mój kuzyn , albo twór wątpliwej wartości ;)

      Usuń