Ostatnio
na moim blogu pojawiają się głównie książki dawne. Dziś pora to zmienić. „Matka Makryna”
to najnowsza powieść Jacka Dehnela. Nie ukrywam, że na ten utwór czekałam z
niecierpliwością, a Dehnel to jeden z moich ulubionych polskich pisarzy współczesnych.
Jakiś czas temu pisałam o zbiorze jego felietonów „Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu”.
„Matka
Makryna” to powieść, która mnie zachwyciła. Już sam pomysł jest zaskakujący. Oto
autor nawiązał do postaci żyjącej w XIX wieku. Dodam postaci kontrowersyjnej –
dla jednych tytułowa Makryna była uosobieniem cierpienia narodu, dla innych
sprytną oszustką i intrygantką. Jej postać pojawiała się w dziełach
najwybitniejszych polskich romantyków: Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego,
Juliusza Słowackiego czy Cypriana Kamila Norwida.
Autor
zestawił w swoim utworze dwie spowiedzi. Pierwszą wygłasza Mieczysława Makryna -
męczennica, która jest prześladowana przez Moskali, więziona przeorysza zakonu
unickiego, która wraz z innymi siostrami przeżywa prawdziwą katorgę. Upokarzana
fizycznie i psychicznie postanawia uciec, aby dotrzeć do Rzymu i tam dać
świadectwo cierpieniom, które są zadawane katolikom odmawiającym przejścia na prawosławie.
Drugą zaś wygłasza Irina Wińczowa - poniżana żona wojskowego, która po śmierci
męża staje się bezdomna i szuka swojego miejsca na ziemi. Dzięki wymyślonej
historii zaznaje wiele dobroci od innych ludzi, korzysta z ich serca, dociera nawet
do samego papieża. Przeplatanie tych dwóch historii wywołuje efekt piorunujący.
W
książce szczególnie zachwyciły mnie dwa momenty – pierwszy opisujący prześladowania
zakonnic, a drugi ukazujący polską emigrację.
Jak
zwykle u Dehnela urzekał mnie doskonały język. Dla mnie to, zaraz po „Lali”,
najlepsza książka tego autora. Polecam każdemu.
Mam w planach najpierw "Lalę" tego autora. Mam nadzieję, że jego pióro mnie urzeknie.
OdpowiedzUsuńOsobiście proponuję zacząć właśnie od "Lali", a później sięgnąć po kolejne. Pozdrawiam!
UsuńRzeczywiście "Lala" najlepsza. Czytałam "Balzakianę" i "Rynek w Smyrnie", ale "Lala" rządzi. Z pewnością wiesz, ze marzę o tej książce. Słyszałam o niej wiele dobrego. Twoje słowa mnie w tym utwierdzają.
OdpowiedzUsuńTo prawda - "Lala" jest najlepsza. Wkrótce planuję sięgnąć po nią ponownie.
UsuńMuszę się zainteresować. Brzmi naprawdę intrygująco :)
OdpowiedzUsuńTo kawał dobrej literatury. Warto zapamiętać nazwisko tego autora:)
UsuńAutor kojarzył mi się jako poeta... przeczytałam jeden wiersz i doszłam do wniosku, że tyle mi wystarczy...ale jeśli będzie w bibliotece to mogę mu dać drugą szansę.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem wielbicielką poezji, sięgam po nią czasem. Prozę Dehnela polecam Ci z pełną odpowiedzialnością:)
UsuńJeżeli jest prawie tak dobra jak "Lala", to może się skuszę, bo "Rynek w Smyrnie" bardzo mnie rozczarował i dwa opowiadania z "Balzakian" też. Zaskoczona jestem faktem, że tak niewiele osób recenzuje "Matkę Makrynę" :)
OdpowiedzUsuńJa książkę kupiłam zaraz po jej ukazaniu się. Nie mogłam się doczekać:) To zresztą nie pierwszy raz w przypadku kolejnego dzieła tego autora.
UsuńNie znam jeszcze twórczości tego autora. Nie słyszałam także o tytułowej Makrynie. Wzbudziłaś moją ciekawość. Poszukam.
OdpowiedzUsuńPoszukaj koniecznie:) Myślę, że książka bardzo Ci się spodoba.
UsuńA w jakich dziełach o Makrynie pisali Mickiewicz, Krasiński i Norwid? Słyszałem tylko o wierszu Słowackiego i dramatach Wyspiańskiego i Waśkowskiego. Norwid, owszem namalował jej portret i wspominał w korespondencji, podobnie jak Krasiński ale może coś przegapiłem.
OdpowiedzUsuńKrasiński (obficiej) i Norwid w listach (plus malował ją raz lub dwa razy, różne są opinie). Wypowiedzi Mickiewicza dot. Makryny chyba wszystkie referowane przez innych (Krasińskiego i Jełowickiego). ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i dokładną odpowiedz na pytanie Marlowa:)
UsuńJeśli jest tak dobra jak ,,Lala,, to muszę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuń