Kim jest Maryla Szymiczkowa? To duet Jacek Dehnel i Piotr
Tarczyński. Pierwszy to uznany pisarz, o którego książkach pisałam tutaj i tutaj.
Natomiast Piotr Tarczyński to tłumacz i amerykanista. Przyznam, że choć
twórczość Jacka Dehnela bardzo lubię i wysoko cenię to do duetu podchodziłam
sceptycznie. Gdy w moje ręce trafił ich kryminał
pomyślałam, że to się nie może udać. A jednak.
Akcja rozgrywa się u schyłku XIX wieku w Krakowie, w tle pojawiają
się takie wydarzenia jak śmierć Jana Matejki czy otwarcie spalonego teatru. Bohaterką
opowieści jest Zofia Szczupaczyńska - profesorowa, kobieta pewna siebie. Pochodzi
z Przemyśla i robi wszystko, żeby nikt o tym nie pamiętał. Chce za wszelką cenę
zaistnieć w towarzystwie dlatego postanawia przygotować loterię dla dzieci. Aby
uzyskać niezbędne fanty udaje się do Domu Ubogich fundacji imienia Ludwika i
Anny Helców. Okazuje się, że w domu zaginęła jedna z pensjonariuszek. Zofia postanawia
zabawić się w powieściowego śledczego. Zaczyna przesłuchiwać personel domu i
jego mieszkańców. Zdradzę tylko, że w domu doszło do dwóch morderstw i jednego
zaginięcia. Zofia używając wszystkich dostępnych środków rozwiązuje zawikłaną
zagadkę.
Mimo, że śledztwo ją pochłania ma swoje priorytety –
ważniejsze jest to, by grób teściów był odpowiednio przygotowany na Wszystkich
Świętych. I choć bohaterka nie wzbudza sympatii – wciąż zmienia służące, kupuje
wino na cholerę, a jej głównym problemem jest to, co będzie na obiad i jak
odbierze ją środowisko, nie można odmówić jej sprytu. To dzięki jej staraniom
mąż został profesorem, choć wybitnym naukowcem nie był. No i oczywiście rozwiązała
zagadkę, z którą nie poradził sobie sędzia śledczy Klossowitz.
Zaletą książki jest niewątpliwie oddanie klimatu dawnego
Krakowa, sama intryga i ironiczny sposób przedstawienia głównej bohaterki,
posiadającej pewne cechy Anieli Dulskiej. Książka gwarantuje dobrą zabawę. Język niezmiennie doskonała – miałam ogromną przyjemność
z lektury. Prawdziwą perełką są nazwy poszczególnych rozdziałów.
Tytułowy Dom Helclów mijam przynajmniej raz w tygodniu.
Teraz zupełnie inaczej będę patrzyła na ten budynek…
Lubię czytać kryminały, zwłaszcza naszych rodzimych pisarzy. Dlatego też chętnie poznam powyższą pozycję, tym bardziej, że oceniasz ją pozytywnie.
OdpowiedzUsuńLektura sprawiła mi dużą przyjemność, dlatego z czystym sercem polecam:)
UsuńKlimat dawnego Krakowa mnie pociąga.
OdpowiedzUsuńMnie również:) Dlatego warto sięgnąć po "Tajemnicę...". Pozdrawiam!
UsuńO książce było w Teleekspresie. Już na początku opisu głównej bohaterki skojarzyła mi się z Dulską.
OdpowiedzUsuńJa od lat żyję bez telewizora, ale poszukałam i znalazłam w Internecie. Dziękuję za info:)
UsuńKlimat dawnego Krakowa mnie bardzo zachęca. Uwielbiam to miasto!
OdpowiedzUsuńJa mam to szczęście, że w nim mieszkam. Myślę, że Kraków w XIX wieku był o wiele bardzie intrygujący:)
UsuńMam tylko nadzieję, że nie ma nadprzyrodzonych zjawisk w tej historii. Czytałam kiedyś jakiś kryminał Krajewskiego i rozczarował mnie zjawami.
OdpowiedzUsuńNie, nie ma. Możesz czytać bez obaw. I styl pisania zupełnie inny. Prawdziwa perełka.
UsuńTwoja opinia zdecydowanie przyspieszy moją chętkę na tę książkę! Może masz jeszcze moc, żeby jakoś pomajstrować w moim portfelu, żeby budżet przeznaczony na książki był studnią bez dna? :D
OdpowiedzUsuńOstatnio już prawie że zamówiłam tę książkę, ale w ostatniej chwili się wycofałam. Ale skoro mówisz, że sprawiła Ci przyjemność, może powinnam po nią jednak sięgnąć. Zastanowię się nad tym;)
OdpowiedzUsuńSkoro Kraków, to lektura dla ciebie obowiązkowa:) No proszę, proszę - co za duet. W życiu bym się nie domyśliła. Może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńCudowna okładka, wspaniały duet, historia arcyciekawa... zapisuję do listy zakupów książkowych.
OdpowiedzUsuńNominowałam Twój blog do nagrody LBA:
OdpowiedzUsuńhttp://karolki.blogspot.com/2015/08/miedzy-blogami-lba.html
Kocham Kraków. Może niekoniecznie te czasy. Ale z pewnością kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuń