Ta książka
przeleżała na mojej półce sporo czasu, przenoszona na coraz to nowe stosiki
piętrzące się na regale. Przeczytałam sporo utworów będących zapisem przeżyć
czasu II wojny światowej i chyba nastąpił przesyt. Kiedy jednak po nią
sięgnęłam byłam zaskoczona tym, co przeczytałam.
Książka jest zapisem
przeżyć autorki – od dzieciństw po moment, którym zrozumiała jak bardzo jej
życie jest naznaczone przeszłością, co nastąpiło podczas krakowskiej premiery „Listy
Schindlera”. W dziewczynce w czerwonym płaszczyku rozpoznała samą siebie. Tym,
co najbardziej mnie poruszyło był fakt, że dzieci same musiały sobie poradzić z
przeżyciami wojennymi. Bez własnej woli stały się one świadkami dorosłych
świadectw, a rodzice często zapominali, że dziecko rozumie bardzo wiele.
Widzimy życie w
getcie, ucieczkę przed śmiercią, próbę przetrwania w wojennej zawierusze, pomoc
ludzi… Również powojenne losy Romy nie były łatwe. Najpierw idzie do żydowskiej
szkoły, gdzie przy każdej okazji nauczyciele i dzieci płaczą, bowiem są
więźniami własnej przeszłości i własnego strachu. Potem jej ojciec zostaje
aresztowany, osadzony w więzieniu na Montelupich, następnie dostaje udaru i umiera
krótko po jej ósmych urodzinach. Poznajemy trudne życie w powojennej Polsce. Widzimy
dziewczynkę, która nie potrafi poradzić sobie ze swoimi przeżyciami, ma
depresję.
Autorka dzieli
się z czytelnikami historią swojego nieszczęśliwego małżeństwa z alkoholikiem,
który zakończyło się rozwodem w wieku 21 lat. Również kolejne małżeństwo już po
wyjeździe na zachód było nieudane.
To z jednej strony
indywidualna historia autorki, a z drugiej portret całego pokolenia. Na koniec
trzeba zaznaczyć, że książka Ligockiej jest wzruszająca i nie można wobec niej
przejść obojętnie. Uzupełnieniem przedstawionej historii jest kolejna książka
Romy Ligockiej zatytułowana „Dobre dziecko”.