Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura dla dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura dla dzieci. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 marca 2015

Gruffalo – Julia Donaldson, Axel Scheffler



Dziś o książce dla dzieci, która skradła moje serce. „Gruffalo” to opowieść o sprytnej myszce, która swoją inteligencją pokonuje dużo większe i silniejsze zwierzęta. W lesie spotyka lisa, sowę i węża. Wszyscy oni planują zjeść myszkę. Ta jednak opowiada im o groźnym stworze – Gruffalo – z którym zaraz planuje się spotkać. Robi to tak sugestywnie, że zwierzęta uciekają w popłochu. Ale to nie koniec historii. Nagle mysz spotyka potwora, o którym tyle opowiada. Jest przerażający – ma straszliwe szpony, koślawe kolana, ostre pazury oraz „pypcia na nosie sterczącego do góry”. Do tego
„Oczy pomarańczowe, jęzor czarny jak smoła,
fioletowe zaś kolce rosną mu dookoła”.
Jego też udaje się myszce pokonać. W jaki sposób? Tego nie zdradzę.
Na koniec dodam, że autorem tłumaczenia jest Michał Rusinek. Książeczka to mądra rymowanka o tym, że z każdej sytuacji jest wyjście. Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądają bohaterowie „Gruffalo” zapraszam na stronę autorów tutaj.

poniedziałek, 22 września 2014

Wierszyki domowe – Michał Rusinek



„Wierszyki domowe” to jedna z ciekawszy propozycji dla dzieci, jaką miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Ma wszystko to, co powinna posiadać dobra książka dla najmłodszych: jest rymowana, ma śliczne rysunki, a do tego jest śmieszna i mądra. Połączenie doskonałe.
Całość wierszyków została podzielona na rozdziały odpowiadające poszczególnym pomieszczeniom w domu. Mamy więc przedpokój, łazienkę, kuchnię, salon, sypialnię, piwnicę, strych, garaż, ogród, balkon, a także bibliotekę. Dzieci poznają w zabawny sposób wyposażenie poszczególnych pomieszczeń, a także emocje, jakie towarzyszą danej przestrzeni. Śmiało można powiedzieć, że „Wierszyki domowe” to dom widziany oczyma dziecka. Ta wędrówka po meandrach domu jest pełna humoru, ale i działa na wyobraźnię. Oto fragment wierszyka pt. Prysznic:
Prysznic to nie jest zabawka
Prysznic to taka słuchawka
do rozmów międzynarodowych 
i międzyprysznicowych...”
Z książki możemy się dowiedzieć, że fotel to pożeracz skarpet, co się stanie, jak budzik przestanie nas budzić, i do czego prócz opiekania grzanek może służyć toster.
Za rysunki odpowiedzialna była siostra autora – Joanna Rusinek. Bardzo lubię jej rysunki, to nie pierwsza książka, którą czytałam z jej ilustracjami. Przede wszystkim doskonale pasują do poszczególnych tekstów. Po drugie są pomysłowe, a co najważniejsze podobają się dzieciom. Moim zdaniem to jedna z najzdolniejszych polskich ilustratorek. Na koniec oddam tylko, że ten duet rodzinny sprawdza się doskonale.

środa, 7 maja 2014

Miasteczko Mamoko – Aleksandra Mizielińska, Daniel Mizieliński



Seria Mamoko skradła moje serce. Są to książeczki obrazowe przeznaczone dla dzieci powyżej trzeciego roku życia, ale sprawdzą się doskonale również dla starszych dzieci. Co takiego ma w sobie Mamoko? Doskonałe rysunki pełne szczegółów, fantazji oraz humoru.
„Miasteczko Mamoko” ćwiczy spostrzegawczość dziecka i pozwala na opowiadanie za każdym razem innej historii. Poszczególne opowieści łączą się za sobą i przenikają. Część bohaterów występuje na każdej stronie. Są oni są przedstawieni na okładce. Jest więc Filip Żyraf, Zofia Ryjek, Ernest Nakrapiany, Aleksander Pasek czy Alicja Rogata. Niektórzy bohaterowie pojawiają się tylko na jednej lub dwóch stronach. Historie przedstawione w książce są bardzo ciekawe – jest dom, park, targ, ruchliwa część miasta, wesołe miasteczko. Jedni bohaterowie idą po zakupy, inni na siłownię czy basen, detektyw tropi złodzieja, miś wypiera się na przyjęcie, dzieci gubią się podczas spaceru, a pani Sadełko przeprowadza się.
Książka ma sztywne kartki i częste oglądanie ich nie niszczy. Można samemu opowiadać poszczególne historie, albo robić to razem z dzieckiem. Mamoko pobudza wyobraźnię. To świetna zabawa nie tylko dla dzieci.

środa, 5 marca 2014

Przepraszam, czy jesteś czarownicą? – Emily Horn, Paweł Pawlak



Zupełnie przypadkiem w moje ręce trafiła wyjątkowa książka dla dzieci. Dlaczego wyjątkowa? Ponieważ posiada jedne z najładniejszych rysunków jakie spotkałam w książkach dla najmłodszych. Zachwyciły mnie bo są dopracowane w każdym calu. 
„Przepraszam, czy jesteś czarownicą?” to historia kota Herberta, który w bibliotece czyta „Encyklopedię czarownic” i zaczyna marzyć o spotkaniu prawdziwej wiedźmy. Zgodnie z tym, co jest napisane w „Encyklopedii…” szuka osoby w skarpetkach w paski, szpiczastym kapeluszu, z miotłą, warzącej w kotłach eliksir i lubiącej czarne koty. Herbert wychodzi na ulicę i zaczyna swoje poszukiwania. I tu następuje szereg zabawnych historii. Okazuje się, że znalezienie prawdziwej czarownicy nie jest takim prostym zadaniem. Kiedy rozczarowany niepowodzeniem Herbert znów udaje się do biblioteki niespodziewanie spotyka tam… sześć uczennic ze szkoły czarownic, które przyszły tu ze swoją nauczycielką. Szczęśliwy Herbert zostaje szkolnym kotem.

piątek, 20 grudnia 2013

Puk, puk! Kto tam? – Vicki Howie, Moira Maclean


Dziś kilka słów o świątecznej książeczce dla dzieci. Jak wytłumaczyć najmłodszym sens zbliżających się Świąt? Doskonałym pomysłem może być opowieść o narodzinach Jezusa. Taki był cel tej książeczki. Niestety, jego realizacja pozostawia wiele do życzenia.
„Puk, puk! Kto tam?” opowiada o właścicielu gospody, który planuje położyć się spać. Obchodząc swoje domostwo słyszy różne dźwięki wydawane przez zwierzęta. Są więc koziołki, gołębie, jaszczurki oraz myszki. Potem pojawia się Maryja z Józefem. Rodzi się Jezus. Na koniec przybywają dwie owieczki z pasterzami.
Lubię pięknie ilustrowane książki dla najmłodszych. Ta jest pod tym względem przeciętna. Jej urozmaiceniem miały być otwierane okienka, w których maluch może znaleźć kolejnych bohaterów. Szkoda, że są zrobione z cienkiego papieru i trudno je otworzyć. Warto dodać, że cała książka ma grube tekturowe strony.
Książeczka nie przypadła mi do gustu również pod względem językowym. Brak tu melodii, rytmu. Może to wina tłumacza, a może tekstu. Mimo wszystko doceniam pomysł na książkę.