Pokazywanie postów oznaczonych etykietą felietony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą felietony. Pokaż wszystkie posty

sobota, 27 kwietnia 2013

Uwagi osobiste – Sławomir Mrożek

Bardzo lubię czytać teksty napisane przez Sławomira Mrożka. Zachwyca mnie jego dystans do samego siebie i otaczającego świata oraz humor, od którego nie są wolne jego utwory. „Uwagi osobiste” to zbiór felietonów, ballad i traktatów z lat 1997-2002. Były one drukowane w „Gazecie Wyborczej” jeszcze przed udarem jaki przeszedł Mrożek, a później ukazały się w wydaniu książkowym, jako rodzaj pożegnania z czytelnikami, na wypadek, gdyby już więcej nie mógł pisać. To komentarz Mrożka do rzeczywistości przełomu XX i XXI wieku.
O czym pisze Mrożek? O wizycie w Akwizgranie i jedzeniu w McDonaldzie, o wizycie w Remsched i jedzeniu u Turka, o zmianach w języku polskim, wspomnieniach z wojennych wakacji w Żmigrodzie, o emigracji, a także o konsultacjach dla dramatopisarzy. Najbardziej jednak spodobał mi się tekst o czacie, który przypominał sąd kapturowy i rozważaniach o Internecie i jednostce:
„Internet jest tłumem bez ciała, wirtualnym. Jednostka chętnie łączy się z tłumem, gdy się sobą zmęczy i chce od siebie odpocząć. Anonimowy tłum zwalnia ją od odpowiedzialności za cokolwiek.”
W przypadku „Uwag osobistych” zwykle pojedyncze wydarzenie staje się punktem wyjścia do głębszej refleksji. Teksty zebrane w tej książce są bardzo różnorodne - krótkie i dłuższe, poważne i błahe, wszystkie one są w moim odczuciu ciekawe i intelektualne. Wyłania się z nich portret niezwykłego artysty i wyjątkowego człowieka, który pisze: „Jestem zbyt prymitywny, żeby być hipokrytą.”

czwartek, 28 lutego 2013

Dziewice konsystorskie – Tadeusz Boy-Żeleński

To zbiór felietonów drukowanych w „Kurierze Porannym” pod koniec lat 20. XX wieku. Odbiły się one szerokim echem, chętnie były komentowane i miały tyle samo zwolenników, co przeciwników. Boy porusza w swoich tekstach problemy związane z rozwodami kościelnymi. Jego zdaniem ludzie robią wokół nich komedie, a przecież rozwodów w kościele nie ma, są tylko unieważnienia małżeństwa. Jego zdaniem każdy, kto w jakikolwiek sposób jest związany z unieważnieniem małżeństwa musi kłamać. Wyjściem z sytuacji jest zmiana religii, ale to przyczyniło się do rozwoju protestantyzmu w Polsce. Dlatego kościół zaczął się uginać. O unieważnieniu decydują względy finansowe:
„Znałem blisko pewnego kanonika–filozofa, który mawiał, że najlepiej już przy ślubie dać w łapę zakrystianowi, aby popełnił jaką nieformalność, zapalił o jedną świeczkę mniej, niż trzeba, czy coś podobnego, a w potrzebie można mieć za to unieważnienie małżeństwa. Tenże kanonik mawiał, iż akta takich spraw mają to do siebie, że każda kartka powinna być przekładana grubym banknotem.”
W rozwodzie pomagają nadużycia, przekupstwa i krzywoprzysięstwa świadków. Boy przywołuje fragment artykułu z „Kuriera Warszawskiego”, z 12 listopada 1926, donoszącego o zaręczynach słynnego Marconiego, który planuje ślub mimo braku rozwodu:
„Każde małżeństwo może być unieważnione; pozytywny warunek jest tylko jeden: cenzus ma wyjątkowy, bo oczywiście nie każdy ma szczęście być córką papieskiego gwardzisty.”
Wspomina o unieważnieniu małżeństwa z powodu niezdolności „skonsumowania” udzielonego matce dwojga dzieci z tymże właśnie małżonkiem. Przypomina to dawny handel odpustami. Ci, którzy nie mają wystarczająco dużo pieniędzy nie mają szans na unieważnienie małżeństwa:
(…) obecnie rzecz układa się tak, że najbogatsi mogą zostać przy wierze ojców, średniaczki muszą zmienić wiarę (bo taniej i prędzej), a biedacy mogą sobie żyć <<na wiarę>>. Trzy klasy, jak na kolei żelaznej.”
Żeleńskiemu zarzucano, że promuje rozwody, tak jednak nie było. Krytykowano go m.in. w „Głosie Narodu”. Autor załamuje ręce nad strasznym poziomem tej polemiki. Pisał, że założy swój własny kościół, a „Głos Narodu” odbiera to jako obrazoburcze. "Kogo burzy założenie jednoosobowego kościoła?!?" - zastanawiał się Boy. Zaznacza, że jego rozważania o rozwodach były dość opacznie rozumiane. Nie walczy ani o wolną miłość, ani o rozwody. Ludzie cenili jego odwagę w poruszaniu trudnych tematów, czego wyrazem były liczne listy do redakcji.
Zachwyciły mnie przede wszystkim fantastyczne i niezwykle trafne puenty, a także spora ilość anegdot. Mimo upływu lat kwestie, o których pisze Boy są wciąż aktualne.

Portret Boya autorstwa Witkacego

wtorek, 12 lutego 2013

Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu – Jacek Dehnel

Na książkę Jacka Dehnela czekałam od dawna. Tym razem nie jest to jednak powieść, ale zbiór felietonów publikowanych na stronie wp.pl. Autor zaznacza, że pisze o książkach nie jako krytyk, ale czytelnik. Niemal każdy felieton podejmuje inny temat jednak wszystkie one oscylują wokół czytania i pisania.
Interesujące są rozważania o poezji. Autor przypomina, że w Polsce każdego roku wydawanych jest kilkaset zbiorów. Wiele osób publikuje również swoje teksty na portalach. Okazuje się jednak, że niewielu początkujących poetów interesuje się poezją jako taką. Dehnel podaje też przepis na zyskanie popularności na portalu dla poetów – utwór musi być krótki, z błyskiem, powinien olśniewać i koniecznie musi być zadedykowany innemu poecie z tegoż portalu.
Zaciekawił mnie tekst dotyczący największych zagrożeń dla pisarzy poruszających temat Holocaustu. Po książki o tej tematyce często sięgam.  Po głębszym zastanowieniu nie sposób nie zgodzić się z Dehnelem – większość utworów pisanych jest według jednego schematu. Aby stworzyć dobry utwór trzeba wystrzegać się przekłamań, kiczu oraz poprawności.
O czym jeszcze można przeczytać? O kanonie lektur, spotkaniach autorskich, popularności, polszczyźnie, książkach dla dzieci czy literaturze posmoleńskiej.
Najbardziej do gustu przypadły mi dwa teksty dotyczące samozwańczych geniuszy literackich – rodziny Grzeszczyków oraz pana Sobieraja, zwanego lordem Byronem naszych czasów.  Gorąco je polecam.
Zdumiewające jak wiele można dowiedzieć się o człowieku ze sposobu, w jaki pisze o książkach.  To doskonały obserwator, szperacz, a jego refleksje są okraszone dowcipem i ironią.  Sam siebie określa mianem miłośnika „książek najgorszych”, który kolekcjonuje wszelkiego rodzaju książkowe kurioza – jest więc i o hodowli drobiu, i o celach śmierci. Dzień spędzony na lekturze „Młodszego księgowego” uważam za udany. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na powieść Jacka Dehnela.
Wszystkim sympatykom Jacka Dehnela polecam jego blog.