Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura faktu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura faktu. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 31 grudnia 2013

Dziewczyny atomowe – Denise Kiernan


Na koniec roku chciałabym napisać o książce niezwykłej. Jej wyjątkowość wynika z tematyki – to historie kobiet, które przyczyniły się do wygrania II wojny światowej. Brzmi niesamowicie? Dodam, że książka została bestsellerem „New York Timesa”.
Całość traktuje o projekcie Manhattan, który doprowadził do zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki. Myśląc o pracy nad bombą zastanowimy się nad pracą wybitnych fizyków i chemików, a zapominamy o tysiącach zwykłych ludzi, bez zaangażowania których jej stworzenie byłoby niemożliwe.
Autorce udało się dotrzeć do tych zwykłych-niezwykłych kobiet wiele lat po wojnie. Bohaterkami jest kilkanaście kobiet, których historie się przeplatają. Celia i Toni to sekretarki, Jane to matematyczka, Katcie jest sprzątaczką, Vrginia chemiczką, Rosemary pielęgniarką, a Doroty i Helen to operatorki kalutronu. Wszystkie one przyczyniły się do stworzenia bomby atomowej. Zdecydowały się wziąć udział w projekcie o którym wiedziały niewiele lub nic. Zaryzykowały. Zamieszkały i pracowały w nowo stworzonym mieście Oak Ridge. Wszystko, co robiły było ściśle tajne, nie mogły z nikim o tym rozmawiać. Wszystkie one brały udział w wielkim przedsięwzięciu. To zwykłe kobiety, które wpłynęły na losy świata.
Książkę czyta się bardzo szybko. W tle toczy się wojna i trwa walka z czasem. Polecam!

sobota, 30 listopada 2013

Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli – Wojciech Jagielski



Reportaże Wojciecha Jagielskiego są jedyne w swoim rodzaju – zabierają czytelnika w niezwykłe miejsca, pokazują ciekawe, często historyczne wydarzenia oraz nietuzinkowe postacie, które w nich uczestniczą. Tak jest również w najnowszej książce dziennikarza.
Ta opowieść ma trzech bohaterów. Pierwszym z nich jest tytułowy Trębacz z Tembisy – Freddie „Saddam” Maake. To wynalazca wuwuzeli, fan futbolu i gorący zwolennik Mandeli. Trębacz to postać niezwykła – człowiek, który dla meczu piłkarskiego jest w stanie poświęcić wszystko. To miłość do futbolu przyczyniła się do rozpadu jego trzech małżeństw.
Drugim bohaterem jest Nelson Mandela. Jego życie poznajemy poprzez ludzi z nim związanych, fakty oraz miejsca mu bliskie. Jagielski opisuje jego niezwykłe dzieciństwo i młodość, a także edukację, pracę adwokata i działalność polityczną, za którą trafił do więzienia. Wyrok odbywa na Wyspie Fok. Bohater robi wiele dla innych - walczy o prawa więźniów (m.in. o prawo do noszenia długich spodni przez czarnoskórych więźniów co zajmuje mu 3 lata, następnie o okulary czy zniesienie zakazu rozmów podczas pracy i spacerów). Widzimy również dojście Mandeli do władzy. Dowiadujemy się, że sfałszował wybory. Nie, nie zwiększył swojej przewagi nad konkurentami. Wprost przeciwnie – zmniejszył ją do poziomu poniżej 2/3, aby rządzić wraz z innymi ugrupowaniami. Podoba mi się podsumowanie jego historii:
„Wielkość Mandeli wynikała z tego jaki był, a nie z tego, co robił”.
Ostatnim bohaterem jest sam autor. W książce pobrzmiewają echa jego licznych podróży, osób, które stanęły na jego drodze i miejsca, które odwiedził.
Wszystkich trzech bohaterów łączy to, że posiadają pasje, dla których byli w stanie poświecić wszystko. Dla Saddama to piłka nożna, dla Mandeli polityka, a dla Jagielskiego wydarzenia, w których uczestniczy i chęć poznawania wyjątkowych ludzi.
Książka jest skarbnicą wiedzy o legendarnym przywódcy, o relacjach białych i czarnych w Afryce. Historia wciąga od pierwszej strony. Polecam nie tylko tym, którzy interesują się Afryką czy futbolem.

niedziela, 29 września 2013

Higieniści. Z dziejów eugeniki – Maciej Zaremba Bielawski



Eugenika to nauka, która zajmuje się głównie zapobieganiu rozmnażania się osób słabych. Jeśli myślicie, że problem ten dotyczy przede wszystkim nazistowskich krajów to jesteście w błędzie. Historia higieny rasy ma dużo dłuższą tradycję. Książka podejmuje temat niewygodny i niemal zapomniany, szczególnie w krajach, w których sterylizacja była wykonywana pod przymusem i na szeroką skalę. „Higieniści….” zawierają szczegółowe opisy przepisów w krajach, w których je wprowadzono (m.in. w Japonii, Niemczech, Szwecji czy USA), a także w tych, w których skończyło się jedynie na planach (np. w Anglii, Francji czy Polsce).
Największe rozmiary higiena rasy przybrała w I połowie XX wieku. W tym czasie wszystkie skandynawskie parlamenty uchwaliły ustawy sterylizacyjne. Wynikało to przede wszystkim z przekonania całej rzeszy naukowców, że niedorozwój umysłowy, cechy charakteru, w dużej mierze są dziedziczne. I z dobrej woli próbowano oszczędzić potomnym cierpień. Często o sterylizacji decydowała specjalnie do tego powołana komisja, a od jej decyzji nie było odwołania.
Sterylizacja w zależności od kraju mogła dotyczyć: chorych psychicznie, kalek, osób chorych np. na gruźlicę, syfilis, epilepsję, osób pobierających zasiłki, opóźnionych w rozwoju czy przestępców. Dużą wagę przywiązywano do dziedziczenia.
To, że eugenika była różnie rozumiana w poszczególnych krajach może świadczyć fakt, iż we Włoszech za rządów Mussoliniego eugenika sprowadzała się do tego, by płodzić jak najwięcej dzieci. Generalnie nie sterylizowano kobiet w  społeczeństwach gospodarczo zacofanych oraz konserwatywnych. Sterylizowano je za to w krajach zamożnych. Dopełnieniem polityki eugenicznej były konkursy czystości rasowej. Co należy podkreślić, najsilniejszym bodźcem do sterylizacji były wydatki na opiekę społeczną.
Eugeniką interesowali się również Polacy. W 1919 roku Ignacy Paderewski powołała na stanowisko ministra zdrowia Tomasza Janiszewskiego eugenistę bezwzględnego, który ludzi postrzegał jak rodzaj surowca. Podobne zdanie miał wenerolog Leon Wernic - założyciel polskiego Towarzystwa Eugenicznego:
„Polak wartościowy, który dzieci nie płodzi, winien być ukarany grzywną. Niewartościowy – poddany sterylizacji. Opornych doprowadzi policja sanitarna.”
Z ideą eugeniki sympatyzowali: Tadeusz Boy-Żeleński, Janusz Korczak czy Ludwik Krzywicki. Oto jaki rysunek autorstwa Mai Berezowskiej, który ukazał się w „Cyruliku Warszawskim” w 1936 roku:


Ogromne wrażenie zrobiły na mnie historie ludzi, którzy padli ofiarą eugeniki. Moim zdaniem tych wspomnień było w książce zdecydowanie za mało. Za dużo miejsca zajmowały za to opisy sytuacji w poszczególnych krajach, czasem bywały one nużące.

sobota, 30 marca 2013

Archipelag Gułag - Aleksander Sołżenicyn

Dziś ponownie coś z klasyki, tym razem rosyjskiej. Aleksander Sołżenicyn to obok Tołstoja i Dostojewskiego najpopularniejszy rosyjski pisarz. Bywa nazywany sumieniem narodu, ponieważ odsłania gorzką prawdę o tragicznych dziejach Rosji XX wieku, przemilczaną przez radzieckich historyków.
„Archipelag Gułag” to najbardziej znane dzieło Aleksandra Sołżenicyna. Jest ono oparte na osobistych wspomnieniach, świadectwach przeszło dwustu byłych więźniów oraz wielu obficie cytowanych dokumentach. Sołżenicyn pracował nad „Archipelagiem” ponad dwadzieścia lat. Utwór ma paraliteracki charakter, a łącznikiem pomiędzy przekazywanymi faktami jest wszechobecny narrator-autor.
Bohaterowie i ich przeżycia stanowią główną wartość tego utworu. Poznajemy jak łamano ludzi, jak pozbawiano ich godności osobistej i człowieczeństwa. Sołżenicyn podkreślał, że człowiek dla systemu był nikim
 „<<Dajcie tylko człowieka, paragraf się znajdzie!>> – to właśnie wielu z nich tak dowcipkowało, to było ich powiedzonko. To, co w naszym języku nazywa się torturą, dla nich jest – dobrą robotą. Żona śledczego Mikołaja Grabiszczenko (kanał wołżański) mówiła sąsiadom z rozczuleniem: <<Kola jest bardzo dobrym fachowcem. Jeden taki długo nie chciał się przyznać – więc powierzono go Koli. Kola z nim porozmawiał sobie w nocy – i tamten zaraz się przyznał>>.”
Po dotarciu do obozu życie człowieka zmienia się w koszmar. Obóz sprowadza ludzi do rangi przedmiotu, które egzystują w przerażających warunkach, doskwiera im głód i chłód. Ponadto są zmuszani do pracy ponad ludzkie siły. Autor pisze również o brutalności więźniów wobec siebie i trudnej sytuacji kobiet.
W „Archipelagu Gułag” Sołżenicyn rozprawił się nie tylko z twórcami nieludzkiego reżimu totalitarnego, ale także z całym systemem polityczno-społecznym w porewolucyjnej Rosji. Oskarżał bolszewików o zorganizowanie masowego ludobójstwa, porównywalnego jedynie ze zbrodniami hitleryzmu.

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Pajęczyna – Barbara Stanisławczyk, Dariusz Wilczak

Dziś zaproponuję książkę zupełnie inną od tych, które do tej pory przedstawiałam na moim blogu. Dowiedziałam się o niej przypadkowo, podczas oglądania filmu dokumentalnego o życiu Lecha Bednara (znanego jako Paweł Jasienica). Sama książka jest cieniutka, ma nieco ponad sto stron. Jednak jej forma i informacje w niej zawarte są porażające. Barbara Stanisławczyk i Dariusz Wilczak zebrali wypowiedzi siedmiu agentów Służby Bezpieczeństwa. Wyłania się z nich obraz ludzi bardzo do siebie podobnych. Opowiadają o swoim życiu, pracy, i mimo, że ich wypowiedzi są często krótkie to wspólnie tworzą jedną całość.
Bohaterami „Pajęczyny” są oficerowie aparatu bezpieczeństwa, ale nie kierownictwo. Dziennikarze spotykają się z nimi w kawiarniach, na schodach PKiN, w parku, w tramwaju, na ulicy. Oto jak jeden z nich, Kazimierz M., mówi o swoich wyborach: „Mnie tam żadna partia nie obchodzi, żadna ideologia, mam własną mądrość: ustawić się w życiu tak, żeby mi było dobrze. Jestem człowiekiem praktycznym. Na karierze nigdy mi nie zależało. Wyznawałem zasadę: bliżej kuchni, dalej od dowództwa. Nie mam nic do ukrycia. Mogę mówić o wszystkim.”

Niektórzy pracowali w SB dla pieniędzy, inni byli komunistami z przekonania. Często uważali, że komunizm to najlepszy ustrój – niektórzy byli spoza stolicy, dostawali w Warszawie mieszkania, dobre pensje.

Zaciekawił mnie fragment dotyczący inwigilacji korespondencji: „Każdy naczelnik poczty był naszym człowiekiem”.

W Urzędzie Pocztowym Warszawa II był specjalny metrowej szerokości pulpit parowy, a także sztab grafologów, którzy bezbłędnie kopiowali charakter pisma jeśli list lub koperta zostały uszkodzone. Pracownicy SB przyznają, że nie pisali listów, bo wiedzieli o inwigilacji. Marian A. przeczytał jakieś 200-300 tysięcy cudzych listów.

W tej właśnie książce po raz pierwszy pojawia się informacja, że druga żona pisarza Pawła Jasienicy była agentką SB. To na informacje o TW Ewie czekałam najbardziej. Opowiada o niej Adam G. Jego zdaniem była ona najważniejszą agentką SB. Ewa chodziła na spotkania autorskie i miała przygotowane pytania. Pisała bardzo skrupulatne meldunki. W tym czasie Adam G,. który był kapitanem dostawał 3 tysiące pensji, a Ewa 5 tysięcy i zwrot za kawiarnie, wyjazdy i drobne wydatki. Kobieta pracowała na uczelni, a potem w Grand Hotelu, była łasa na pieniądze. Ewa donosiła nie tylko na Jasienicę, ale na całe środowisko. Gdy pisarz zaproponował jej małżeństwo sprawa dotarła do ministra, był popłoch podobny do tego, jaki był w chwili wyboru Karola Wojtyły na papieża. Informacje od niej otrzymywał sam Gomułka. Ewa robiła więcej niż do niej należało.

Na końcu książki zamieszczone informacje dotyczące tego, co teraz robią opisani pracownicy SB. To emeryci, handlarze, korepetytor, pracownik służby więziennej, konsultant w spółkach z kapitałem zagranicznym. Jest też krótki słowniczek, z którego można się dowiedzieć m.in. kim był miot, kim nielegał czy figurant



poniedziałek, 17 września 2012

Wywiad z historią – Oriana Fallaci

To zbiór wywiadów przeprowadzonych przez mistrzynię tego gatunku z najważniejszymi osobami drugiej połowy XX wieku. Są one niezwykłe bowiem Fallaci identyfikuje się z ofiarami wszelkich konfliktów, odwołuje do własnych obserwacji oraz faktów. W swoich wywiadach używa każdej broni „od kobiecego uwodzicielstwa po wspólnictwo, od prowokacji po szyderstwo”. Odrzuca neutralność. Na podstawie dwudziestu ośmiu rozmów powstał dokument, który jest czymś pośrednim pomiędzy tekstem dziennikarskim a historycznym.
Dla mnie najciekawsze były nie same wywiady, ale opisy poprzedzające rozmowy – rodzaj krótkiego wprowadzenia, w którym Fallaci charakteryzuje postać oraz opowiada o okolicznościach, w jakich spotkała się z daną osobą.
Najbardziej czekałam na wywiad z Willy’m Brandt'em – kilka lat temu czytałam książkę jego byłej żony, Rut Brandt pt. Willy Brandt – mąż i polityk. Byłam ciekawa jak odbierze go Fallaci. Pisze o nim jako o człowieku, który zwalczał nazistów, przez wiele lat mieszkał w Norwegi. To jedna z najbardziej znaczących postaci powojennej Europy Zachodniej. Rozmowa była przeprowadzana w dwóch częściach i, jak przyznaje autorka, „rzadko się zdarza, aby wywiad stał się portretem człowieka, ale tym razem tak było.” Dowiadujemy się z niego, że polityk naprawdę nazywa się Herbert Frahm i zmienił nazwisko w 1933 r., kiedy po dojściu do nazistów do władzy opuścił Niemcy. Do kraju powrócił jako dziennikarz, przez przypadek, a nie z sentymentu. W rozmowie została przywołana sytuacja, w której Brandt padł na kolana w Warszawie w geście prośby o przebaczenie czynów nazistów.
W zestawieniu polityków, z którymi spotkała się autorka chyba najgorzej wypadł Henry Kissinger. Ten doradca amerykańskich prezydentów – Kennedy’ego, Johnson'a i Nixon'a - jawi się jako osoba zakompleksiona i nieuprzejma. Gdy dziennikarka weszła na wywiad czytał siedząc do niej tyłem, poza tym rozmowę co 10 minut przerywał telefon od Nixona. Wywiad został ostatecznie zakończony przez Kissingera, którego wezwano do prezydenta. Rozmowa wywołała spore zamieszanie. Podobno po jego opublikowaniu Nixon obraził się na Kissingera za to, że ten mówił, iż lubi działać sam i jest to klucz do jego sukcesów. Ponadto Fallaci została oskarżona o to, że przeinaczała jego słowa, a przecież wywiad był nagrywany. Gdy Kissinger otrzymał Nagrodę Nobla Fallaci skwitowała to krótko: „Biedny Nobel. Biedny pokój”. Dodam, że rozmowa z Kissingerem dotyczyła Wietnamu. Na tle tej postaci zupełnie inaczej jawi się Nguyen Vanthieu, który jest człowiekiem dowcipnym i punktualnym. Najpierw zaprosił dziennikarkę o 8 rano na śniadanie, a potem do 12.30 rozmawiają w gabinecie. Vathieu mówi o tym, że komunizm jest zły dla Wietnamu i o tym, że cierpi z powodu bombardowań.
Z kolei generał Giap – uważany za azjatyckiego Napoleona - nie pozwolił nagrywać rozmowy i przez 45 minut prowadził monolog. Potem wywiad został ocenzurowany, jednak Fallaci opublikowała go w całość.
W książce jest też ciekawy wywiad ze słynnym cesarzem, postacią przedstawiona przez Ryszarda Kapuścińskiego – Hajle Syllasje.
Wywiad z historią to książka wciągająca. Na koniec zdradzę, w jaki sposób ją czytałam: każdego dnia tylko jeden wywiad. To pozwoliło delektować się rozmowami Fallaci.

poniedziałek, 3 września 2012

Láska nebeská – Mariusz Szczygieł


Na początku tego roku ukazała się książka Mariusza Szczygła pt. Láska nebeská. O zamiłowaniu autora do Czech wiadomo nie od dziś. Przez wiele lat był on korespondentem „Gazety Wyborczej” w tym kraju. Láska nebeská to zbiór felietonów, które Szczygieł pisał do wydanej przez Agorę serii siedemnastu dzieł pt. Literatura czeska.
Książka nie jest tylko o literaturze czeskiej, właściwie o literaturze jest tu niewiele, sporo możemy się za to z niej dowiedzieć o nas samych, ale przede wszystkim o naszych sąsiadach - Czechach. Sam Szczygieł przyznaje, że z czytanych książek zwykle zapamiętuje jedno zdanie i to ono potem żyje własnym życiem. Tak właśnie jest w tej książce. Tytuł w tłumaczeniu z języka czeskiego oznacza „miłość niebiańską”, ale Szczygieł woli określenie „miłość nie z tej ziemi”.
Dziennikarz porusza w swoich felietonach szereg tematów związanych z życiem. Dla mnie jednym z najciekawszych był ten dotyczący tabloidyzacji życia w Czechach, o czym Szczygieł pisze w następujący sposób: „(…) piosenkarka Helena Vondráčková każdego dnia dowiaduje się z tabloidów czegoś nowego na własny temat. Na przykład może zobaczyć siebie, jak wysiada z samochodu w pełnym słońcu i bez makijażu, z wyjątkowo widocznymi zmarszczkami, i czyta podpis, żeby z wychodzeniem na ulicę dała sobie spokój (<<Babciu, już dość!>>). Albo że zapłaciła za aresztowanego męża milionową kaucję, podczas gdy w czasie rzekomego aresztowania oboje leżeli na trawniku przed domem.”
Prezentuje tam wszystkich dziennikarzy tabloidów, którzy kłamali na temat Vondráčkovej, i robi to w taki sam sposób, w jaki oni pokazują jego żonę. Jeśli dziennikarki mają nadwagę, grube nogi, zawsze tłustą cerę i nieumyte włosy - fotografie zostały tak dobrane, żeby te cechy były widoczne. W tym celu zatrudnił detektywów. Szczygieł wspomina o tym, że oczerniano wielokrotnie również prezydenta Havla – pomawiano go o nieślubne dziecko i liczne kochanki.
Autor podkreśla, że literatura czeska kocha szczegół, życie i zwykłego człowieka. Uszlachetnia zwyczajne. Imponuje mu przede wszystkim szczerością i odwagą w pokazywaniu narodu czeskiego z niezbyt chlubnej strony.
Każdy, kto sięgnie po książkę zwróci uwagę na wyjątkowe zdjęcia. Ich autorem jest popularny czeski fotograf František Dostál. Jego twórczość jest zupełnie nieznana Polakom. Z pewnością książka Szczygła przyczyni się do popularyzacji tego nazwiska w naszym kraju. Dlaczego? Bo obok tych zdjęć nie można przejść obojętnie. Do ich autora przylgnęło określenie – fotograf absurdu – zdecydowanie słusznie. Przytoczę zdanie, które wypowiada fotograf, a które w pełni oddaje jego styl podejścia do zdjęć:„za pomocą aparatu łapię tylko przelotne chwile, dlatego że są one, w przeciwieństwie do wszystkich kosztownych rzeczy, najpiękniejsze na świecie”. Trudno się z nim nie zgodzić.
Mnie osobiście książka Mariusza Szczygła zachęciła do sięgnięcia po literaturę czeską, której, przyznam szczerze, nie znam zbyt dobrze. Wkrótce na blogu pojawią się tego efekty. Poniżej prezentuję najciekawsze zdjęcia Františka Dostála.
Pochodzą one ze strony mariuszszczygiel.com.pl