Dziś o książce dla dzieci, która
skradła moje serce. „Gruffalo” to opowieść o sprytnej myszce, która swoją
inteligencją pokonuje dużo większe i silniejsze zwierzęta. W lesie spotyka
lisa, sowę i węża. Wszyscy oni planują zjeść myszkę. Ta jednak opowiada im o
groźnym stworze – Gruffalo – z którym zaraz planuje się spotkać. Robi to tak
sugestywnie, że zwierzęta uciekają w popłochu. Ale to nie koniec historii. Nagle
mysz spotyka potwora, o którym tyle opowiada. Jest przerażający – ma straszliwe
szpony, koślawe kolana, ostre pazury oraz „pypcia na nosie sterczącego do góry”.
Do tego
„Oczy pomarańczowe, jęzor czarny
jak smoła,
fioletowe zaś kolce rosną mu dookoła”.
Jego też udaje się myszce
pokonać. W jaki sposób? Tego nie zdradzę.
Na koniec dodam, że autorem
tłumaczenia jest Michał Rusinek. Książeczka to mądra rymowanka o tym, że z
każdej sytuacji jest wyjście. Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądają bohaterowie „Gruffalo”
zapraszam na stronę autorów tutaj.
Do
sięgnięcia po powieść tego autora skłonił mnie jego artykuł zamieszczony w
miesięczniku „Nasza historia”. Montefiore opisywał w nim historię rzekomego
spisku, w który została uwikłana młodzież elitarnej szkoły średniej za rządów
Stalina. Postanowiła przeczytać książkę. Zaintrygowała mnie sprawa złotej
młodzieży w czasach reżimu. Nie bez znaczenia był fakt, że rządy Stalina to okres,
który szczególnie mnie interesuje.
Od
razu napiszę, że książka jest genialna. Wielowątkowa, napisana ciekawym
językiem i wciągająca od pierwszej strony. Świetnie oddane realia dopełniają
całość. Akcja rozpoczyna się w 1945 roku, w momencie, w którym Rosja świętowała
zwycięstwo nad Niemcami. To wtedy na Moście Kamiennym w sąsiedztwie Kremla dwoje
młodych ludzi ginie od strzałów. Rozpoczyna się śledztwo. Poznajemy losy rodzin
Romaszkonów, Satinowów, Dorowów, Błagowów, Szako, Titorenko i Kurbskich. Bowiem
cała sprawa zabójstwa odciska swe piętno nie tylko na dzieciach, ale przede
wszystkich na ich rodzinach. Dodam tylko, że dzieci są namawiane do donoszenia
na najbliższych.
Nie
jest to, wbrew temu, co może się wydawać, opowieść koncentrująca się na reżimie,
który potrafi złamać i zniszczyć każdego, a przynajmniej nie przede wszystkim.
To historia o dorastaniu, przyjaźni, życiu rosyjskich elit, zdradzie, a przede
wszystkim o miłości. Postacie ukazane w książce są bardzo różne – mamy osoby,
ślepo oddane władzy, gotowe poświęcić wszystko, by piąć się po szczeblach
karierach, jak wicedyrektor szkoły Rimm. Są też osoby z pasją, jak nauczyciel
Benia Golden, człowiek, który poświęca własne życie, by ratować młodzież.
System ukazany w książce jest bezwzględny – do aresztu trafiają np. kilkuletnie
dzieci, którym nie oszczędzano nawet rewizji osobistych.
Kolejną
płaszczyzną książki są dalsze losy bohaterów, zupełnie nieprzewidywalne, a
także niezwykła historia miłosna rodziców dwójki bohaterów.
Popatrzcie
na okładkę. Oto Bronek w szlafmycy pędzi przez łączkę Żabie
Mokradełko. Czyż nie jest genialny? Już dawno na moim blogu nie
pojawiały się książki dla dzieci. Dziś postanowiłam to zmienić.
„Baranek Bronek” to moje odkrycie ostatniego miesiąca. Tytułowy
bohater ma problem – nie może zasnąć. Czego to on nie próbuje,
by choć na chwilę się zdrzemnąć – ubiera się, gdy jest mu
zimno i rozbiera, gdy ciepło, szuka odpowiedniego miejsca do spania
(odwiedza bagażnik samochodowy, dziuplę oraz gałąź), liczy swoje
nogi, chmury i… barany.
Nie
byłam do końca przekonana czy „Baranek Bronek” się sprawdzi.
Po książeczce, która miała pomóc w nauce siadania na nocniku, a
okazała się nieskuteczna („Nocnik nad nocnikami”) miałam dość.
A jednak moje obawy były przedwczesne. Okazało się, że może
stworzyć mądrą książkę dla dzieci, która ma piękne rysunki i
jest napisana bardzo ładnym językiem. Myślę, że spora w tym
zasługa tłumacza – Jędrzeja Polaka.
Uwaga:
książka wywołuje uśmiech na twarzy osób czytających i
słuchających!
Książka
ta to nie lada gratka nie tylko dla fanów zespołu The Beatles, ale
również dla wszystkich tych, którzy chcą poznać jaki muzyk był
prywatnie. Zbiór ten zawiera nie tylko listy, ale również
pocztówki, notatki, luźne zapiski i telegramy. Listy Lennona są
różnorodne, często zabawne, mądre, szalone, pełne bólu,
poetyckie lub smutne – można w nich odnaleźć całą paleta
odczuć i nastrojów. Współgrają one z resztą twórczości
muzyka: tekstami piosenek, opowiadaniami czy wierszami. To koleje
życia Lennona przedstawione poprzez listy.
Tym,
co charakteryzuje wszystkie zapiski jest lekkie pióro. John
początkowo pisał ręcznie, potem głównie na maszynie, dwoma
palcami. Listy często zawierają rysunki Lennona czy wierszyki. Są
również kartki urodzinowe własnej roboty, które wysyłał do
krewnych i znajomych. Zaskoczył mnie fakt, że przez długi czas
Lennon podawał fanom swój adres domowy, a czasem przesłał adresy
George’a, Paula i Ringo.
Podziwiam
ogrom pracy jaką wykonał Hunter Davis, nie tylko odnalazł on listy
i zapiski muzyka, ale również dotarł do wielu adresatów.
Komentarze tworzą swoistą narrację i sprawiają, że poznajemy
całe życie muzyka.
Czego
dotyczy zbiór? Generalnie wszystkiego, co miało związek z Johnem.
Jest o trudnych relacjach z ojcem, którego poznał dopiero w
dorosłym życiu. Adresatami sporej ilości listów jest reszta
rodziny. Poznajemy historię miłości Johna i Yoko Ono. Jest również
o happeningach i akcjach na rzecz pokoju, np. tygodniowym pobycie w
łóżku „Bed-in dla pokoju”, a także o firmie Apple, która
była powodem licznych sporów i kłótni.
Z
„Listów” można się dowiedzieć jaki zawód chciał wykonywać
John po rozpadzie zespołu, w jakiej terapii uczestniczył wraz z
Yoko czy co namiętnie czytał i oglądał w telewizji.
Zadziwiające,
że rzadko zdradzał tajniki pracy nad piosenkami. Mnie najbardziej
podoba się fragment notatki dotyczącej płyty „Imagine”:
„Piosenki
pisze się jak książki – przechowujesz strzępki
melodii/słowa/pomysły w bibliotece umysłu i wyciągasz je, kiedy
są potrzebne”.