Michał
Zabłocki to polski poeta związany z Piwnicą pod
Baranami. Wielu z Was zna jego teksty w interpretacji Grzegorza
Turanua, Czesława Mozila czy Mateusza Nagórskiego. „Natężenie
świadomości” to wiersze z lat 1979-1985. Zostały one podzielone
na pięć części: Coś z niczego, Przepisywanie przez przeżywanie,
Temat na życie, Znikam, Tutaj jestem. Utwory w nich zawarte są
różnorodne – jedne zabawne, inne zmuszają do zadumy. Taka
właśnie powinna być dobra poezja – trochę zadziwiająca, wobec
której nie da się przejść obojętnie. Sam Piotr Skrzynecki
uważał, że nie może znaleźć klucza do tych wierszy. I trudno
się z nim nie zgodzić.
Oto
jeden z wierszy, który szczególnie przypadł mi do gustu
zatytułowany „Temat na życie”: „Lampa się chwieje. Ale
to nie jest temat na życie. Cień się układa na ścianie. Ale
to nie jest temat ani na nieśmiertelność, ani na
wieczność. To są tematy tylko na tę krótką chwilę. Ale
za to jakie proste w użyciu: nie trzeba poruszać
nieba. Wystarczy odpowiednio popchnąć lampę.”
Książka
jest bardzo ciekawie wydana – nie jest ani klejona, ani zszywana, a
poszczególne strony zostały połączone trzema nitami. Do tego
wydano ją na szaro-brązowej tekturze. Wizualnie świetne
posunięcie, ale niestety niepraktyczne. Trzeba się naprawdę
postarać, by przeczytać poszczególne wiersze i nie pognieść
książki. Czytając poezję potrzebuję spokoju i skupienia, a nie
walki z kartkami.
Dziś
wpis dotyczący poezji, a konkretnie ostatniego tomiku Wisławy
Szymborskiej. Bardzo lubię twórczość Noblistki z wielu powodów.
Cenię humor, dystans do siebie i świata oraz pobłażliwość z
jaką traktuje ludzkie słabości. Lektura „Wystarczy” to
prawdziwa przyjemność.
Zbiór
składa się z trzech części. W pierwsze z nich znajdziemy
trzynaście wierszy Szymborskiej. Osoby znające twórczość poetki
nie będą rozczarowane. Szczególnie dwa przypadły mi do gustu: „Są
tacy, którzy” oraz „Dłoń”. Oto fragment pierwszego z nich:
„Są
tacy, którzy sprawniej wykonują życie. Mają w sobie i wokół
siebie porządek. Na wszystko sposób i słuszną odpowiedź.
(…) Czasami im zazdroszczę – na szczęście to mija.”
Druga
część nosi tytuł „Wiersze ostatnie”. Zawiera faksymilia i
opisy rękopisów. Widzimy w nim wiersze nieukończone, czasem niemal
skończone, często bez znaków interpunkcyjnych. Pisane odręcznie
na kartkach białych, w kratkę, z notesu czy z tyłu reklamy.
Ostatnia
część „Zamiast posłowia” została napisana przez Ryszarda
Krynickiego. To przedruk rękopisów z drugiej części tomiku wraz z
komentarzem.
Tych,
którzy nie mieli okazji sięgnąć po ostatni tom poezji
Szymborskiej zachęcam.
„Błysk
rewolwru” to książka zawierająca różnorodną twórczość
Noblistki – od pierwszych kartek, wierszyków i rysunków, które
tworzyła jako kilkulatka przez poemat empiryczny, Słownik Wyrazów
Obelżywych, wierszyki pamiątkowe, moskaliki, lepieje, limeryki, aż
po ostatni utwór napisany przed śmiercią. To przekrój twórczości
mniej znanej, która w większości po raz pierwszy ujrzała światło
dzienne. Jest też tytułowy utwór, zbliżony gatunkowo do powieści,
a pochodzący z 1935 roku, z czasów, kiedy Wisława Szymborska
chciała zostać powieściopisarką. Niestety, brak w nim trzech z
ośmiu stron.
Są
też ciekawe zdjęcia, rysunki czy mapki, a wszystko to opatrzone
krótkimi komentarzami na marginesie. „Błysk rewolwru” pozwala
poznać inną twórczość poetki, niż tą znaną z jej tomików. W
książce widzimy ogromny dystans i poczucie humor. Całość
materiału została podzielona na cztery części: Juwenalia, Na
Krupniczej, w szufladzie, na rybach, Utwory gatunkowe oraz w
Lubomierzu. Osobiście najbardziej podobał mi się poemat empiryczny
„Topielec” z 1940 roku, cykl „Na rybach z K.” z lat 70. oraz
„Moskaliki” z lat 50.
Jedynym
mankamentem tej książki jest koszmarny wstęp napisany przez
Bronisława Maja. Ktoś, kto nie zna twórczości poetki i jej
życiorysu niewiele z niego zrozumie. O języku, w którym widać
silenie się na to, żeby było nad wyraz mądrze, szkoda pisać.
Polecam
wszystkim, którzy chcą poznać mniej znane utwory autorki, czasem
mało poważne, ale doskonale oddające jej charakter. Proponuję
czytać rozdziałami, a nie wszystko na raz. Na koniec dodam jeszcze,
że całość jest bardzo ładnie i starannie wydana. Prawdziwa
perełka.
1 lutego, w pierwszą
rocznicę śmierci polskiej Noblistki, w Kamienicy Szołayskich w
Krakowie została otwarta ekspozycja zatytułowana „Szuflada
Wisławy Szymborskiej”. Wystawa mieści się w trzech
pomieszczeniach. W pierwszym wyświetlany jest film dokumentalny
poświęcony poetce. W kolejnym znajduje się drzewo genealogiczne,
zbiór pocztówek i bibelotów (m.in. słynny ptak, który podawał
papierosy). Ostatnie pomieszczenie budziło najwięcej emocji.
Znalazła się w nim sofa, a także telefon poetki, w którym
naciskając odpowiednie klawisze można usłyszeć wiersze czytane
przez Szymborską. Ponadto jest tam maszyna do pisania, zdjęcia z
tablicami miejscowości oraz szuflada pełna m.in. zapalniczek i
pudełek z zapałkami. Mój wzrok przykuł fragment biblioteczki
Szymborskiej i chyba tam spędziłam najwięcej czasu. Mogę
zdradzić, że wśród książek były m.in. dzieła Boya, Mrożka,
Barańczaka, Włodka, Tatarkiewicza, a także liczne słowniki i
encyklopedii.
Podobałam
mi się forma wystawy: wiele rzeczy było umieszczonych właśnie w
szufladach, które można było otwierać. Gorąco zachęcam do
odwiedzenia Kamienicy Szołayskich bo warto. Poniżej moja
fotorelacja:
Maszyna do pisania Wisławy Szymborskiej
Szuflada z Orderem Orła Białego i Medalem Komitetu Noblowskiego
Księgozbiór Noblistki
Szuflada z kolekcją pocztówek
Ptak podający papierosy
Drzewo genealogiczne
Wisława Szymborska z szympansicą Czi-czi w krakowskim zoo
Postaci Jacka Kaczmarskiego, barda
„Solidarności”, wybitnego twórcy, poety i kompozytora, nie
trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ten działający poza oficjalnymi
wydawnictwami artysta był głosem opozycji w czasach komunizmu.
„Antologia poezja” to książka
zarówno dla tych, którzy znają i cenią twórczość Jacka
Kaczmarskiego, ale również dla tych, którzy nie mieli dotychczas
styczności z poetą, pozwala bowiem poznać zarówno życiorys, jak
i twórczość barda.
Krzysztof Gajda opisuje karierę
Kaczmarskiego od roku 1977 r., kiedy to wygrał Studencki Festiwal
Piosenki w Krakowie, przez kabaret „Pod Egidą”, życie w Paryżu,
pracę w Rozgłośni Radia Wolna Europa w Monachium, po problemy
alkoholowe, kryzys popularności w połowie lat 90. i życie w
Australii. Ze wstępu dowiedziałam się między innymi, że
Kaczmarski pisywał również powieści, o czym nie wiedziałam.
Pojawiła się również informacja, że takie utwory jak „Mury”
czy „Obława” nie są oryginalnymi dziełami barda. Dlaczego?
Tego nie zdradzę, żeby nie odbierać przyjemności czytania.
Redaktor wydań zbiorowych, Krzysztof
Nowak, przedstawiona historię powstania tej książki, od pomysłu,
który zrodził się 30 lat temu. Pojawiają się ciekawostki, jak
na przykład zmiany, jakie autor wprowadzał w niektórych swoich
utworach, takich jak chociażby „Obława”, „Czerwony autobus”
czy „Artyści”.
„Antologia poezji” nie zawiera
wszystkich utworów, ale jest to najpełniejsze, już trzecie wydanie
wierszy. Zawiera ono ponad tysiąc stron utworów, zarówno tych
najbardziej znanych, jak i zapomnianych. Zadziwiła mnie różnorodność
poezji Kaczmarskiego, a także bogactwo środków wyrazu - kulturowy
kostium, język ezopowy, oddziaływanie na odbiorcę za pomocą
metafor, analogii czy erudycyjnej gry ze słuchaczem.
Utwory zostały ułożone według
klucza tematycznego, a czasem również chronologicznego. Podział
nie zawsze zgadza się z tym na płytach czy kasetach.
Książkę uzupełniają zdjęcia
Kaczmarskiego, niestety słabej jakości i czarno-białe. Jest też
kilka zdjęć rękopisów i maszynopisów poety.
Biorąc do ręki antologię
zastanawiałam się czy jest ona dobrym pomysłem. Jednak dzięki
tekstom czytanym można uchwycić więcej treści i sensu niektórych
wierszy, pewne frazy można przeczytać wielokrotnie...
A oto najbardziej chyba znany utwór
Jacka Kaczmarskiego: „Mury”