środa, 28 listopada 2012

Zakopane odkopane. Lekko gorsząca opowieść góralsko-ceperska – Paulina Młynarska, Beata Sabała-Zielińska

To subiektywny przewodnik, który powstał miłości do Zakopanego dwóch przyjaciółek – ceperki i góralki. Same autorki tak piszą we wstępie:
„Prosimy, by potraktować naszą książkę jak opowieść snutą przy kominku. Nie zawsze poważną, czasem trochę złośliwą, ale zawsze pełną ciepła i gościnności. Nie unikamy osobistych żartów, anegdot z naszego życia i nieobiektywnych komentarzy.”
Na początku dowiadujemy się, co skłoniło Paulinę Młynarską do zamieszkania w Kościelisku i w jaki sposób poznały się obie autorki.
Poznajemy specyfikę górskiego klimatu, który sprawia, że nikt o słabym zdrowiu nie poczuje się tu lepiej. Dotyczy to również halnego, któremu przypisuje się wysoki współczynnik samobójstw na Podhalu. Autorki w ciekawy sposób oddały atmosferę tatrzańskich schronisk. Piszą też o nierozważnych turystach, którzy, dla przykładu, z 5-letnim dzieckiem wchodzą na najbardziej niebezpieczny szlak w Tatrach Wysokich - Orlą Perć.
Z książki dowiemy się gdzie kupić prawdziwe oscypki, a gdzie najlepsze górskie jedzenie (wypisałam sobie wszystkie te miejsca i zamierzam przy następnej wizycie w Zakopanem odwiedzić). Dają również wskazówki dotyczące zakupu kożucha czy stroju góralskiego szytego na miarę.
Opowiadają dlaczego niedźwiedź na Krupówkach jest biały mimo, że w Tatrach żyją tylko brunatne i dlaczego próżno szukać prawdziwej góralskiej muzyki w knajpkach na Krupówkach
Szczególnie spodobały mi się rozdziały dotyczące magicznych miejsc, takich jak Harenda (Muzeum Jana Kasprowicza), Atma (Muzeum Karola Szymanowskiego) czy Opolanka (Muzeum Kornela Makuszyńskiego). Zachwycił mnie szczególnie ten pierwszy. Autorki bardzo rzetelnie przedstawiły postać Marusi Kasprowiczowej, której osoba mnie fascynuje (o jej Dzienniku pisałam we wrześniu). Pojawia się również fragment poświęcony chyba największemu skandaliście – Witkacemu. Ale Młynarska i Sabała-Zielińska nie piszą tylko o dawnych twórcach, ale również o współczesnych artystach z różnych dziedzin.
W książce jest również kilkadziesiąt bardzo różnych fotografii, które przedstawiają zarówno przepiękne tatrzańskie krajobrazy, jak i ludzi związanych z Zakopanym oraz przyjezdnych (szczególnie podoba mi się zdjęcie Adolfa Dymszy na Gubałówce) czy ważne wydarzenia (np. pielgrzymkę Jana Pawła II z 7 czerwca 1997 roku). Najbardziej zachwyciły mnie zdjęcia Krupówek początku XX wieku zestawione z ich współczesnym wyglądem.
Na końcu można znaleźć przydatne telefony i adresy. Książkę polecam wszystkim, którzy uwielbiają Zakopane oraz tym, którzy nigdy tam nie byli i zastanawiają się czy warto.

sobota, 24 listopada 2012

Mama – Przemysław Wechterowicz

Mama to wyjątkowo mądra książka dla dzieci. Przede wszystkim pokazuje ona, że każda mama jest inna, co czyni na przykładzie ludzi i zwierząt. Ilustracje, wykonane przez Dianę Karpowicz, zostały świetnie wkomponowane w tekst, nie tylko obrazują poszczególne opinie o mamie, ale też stanowią ich dopełnienie. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu rysunek dwóch bliźniaków podobnych do Jacka i Placka. Podoba mi się również to, co mówią małe krokodylki o swojej mamie:„Naszej Mamy wszyscy się boją, a ona jest przecież najfajniejsza na świecie.” W książce tej każdy znajdzie dużo ciepła. Dzieci uczą się, że choć każda mama jest inna, każda jest wyjątkowa, bez względu czy jest człowiekiem, kotem, krokodylem czy ptakiem. Pobawi się w chowanego, nauczy rozpoznawać zapachy, jest najlepszą przyjaciółką i mruczy kołysanki. Książeczka jest przeznaczona dla dzieci powyżej 3. roku życia, ale moim zdaniem nadaje się także dla nieco młodszych pociech.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej – Anna Bikont, Joanna Szczęsna

Biografię Wisławy Szymborskiej przeczytałam już kilka miesięcy temu, ale przyznam szczerze, że miałam duży problem z napisaniem tej recenzji. Zawsze, gdy po śmierci jakiejś znanej osoby ukazuje się jej biografia wydaje mi się, że jest na to zdecydowanie za wcześnie. Tak było i tym razem. Wiem, że duet autorski wydał już wcześniej biografię poetki, a obecna książka jest jedynie jej rozszerzoną wersją. O ile pierwsza wyszła po otrzymaniu przez Wisławę Szymborską Nagrody Nobla, to druga zaraz po śmierci. Trudno nie dostrzec tego faktu.
Zdziwiła mnie objętość książki, powszechnie bowiem wiadomo, że poetka nie lubiła ani udzielać wywiadów, ani mówić o sobie czy swojej twórczości. Uważała, że wszystko, co ma do powiedzenia zawarła w swoich wierszach:
„Cóż poradzę, tylko tyle mogę o sobie, i to dość bezosobowo, ale proszę zrozumieć, cała reszta, małowiele, to sprawy prywatne, moje, twoje, jego… Takie teczki zastrzeżone. Czyli nic do opowiadania”.
Tajemnica rozwiązała się bardzo szybko – blisko połowa książki to różnego rodzaju indeksy, które sama Szymborska uwielbiała.
Pamiątkowe rupiecie to świetna książka dla tych, którym do tej pory nie było po drodze z Szymborską i jej poezję. Odradzam osobom, które znają twórczość Noblistki, zarówno wiersze, jak i Lektury nadobowiązkowe. Mnie urzekły dwie części biografii: ta dotycząca rodziny, przyznam, w większości były to dla mnie informacje nowe oraz część dotycząca życia w kamienicy przy ul. Krupniczej 22 w Krakowie, gdzie mieszkało i bywało wiele wybitnych osobowości (wspomina o niej m.in. Sławomir Mrożek w Uwagach osobistych).
Dom Literatów, kamienica przy ul. Krupniczej 22 w Krakowie
Zdziwiła mnie konstrukcja książki. Pojedyncze wypowiedzi Szymborskiej zestawione są z wypowiedziami osób, które ją znały, które się z nią stykały i tym, co wynikało z Lektur nadobowiązkowych. Wszystko przeplatane zdjęciami i dużą ilością wierszy poetki. Dla mnie to wszystko jest trochę zbyt wymieszane. To jakby stworzyć kilka elementów i próbować je łączyć. Gdyby wyciąć wiersze, wypowiedzi znajomych i zostawić tylko wypowiedzi Szymborskiej i opisy autorek, bez ostatnich 100 stron spisów, zostałoby niewiele… Jednocześnie, co muszę zaznaczyć, doceniam mrówczą pracę autorek.
Na koniec o czym ciekawym można przeczytać w książce: o małżeństwie Szymborskiej z Adamem Włodkiem i ich przyjaźnią mimo rozstania, o zamiłowaniu poetki do tandety, Andrzeja Gołoty i Wood’ego Allena, o limerykach czy papierosach, które nałogowo paliła.
Nie ukrywam, że czekam na książkę Michała Rusinka, sekretarza poetki, o ile taka powstanie. Znając takt i dyskrecję pana Rusinka można przypuszczać, że nigdy nie zechce się podzielić z nami swoją wiedzą.

sobota, 3 listopada 2012

Tyrmandowie. Romans amerykański – Agata Tuszyńska

Książka Agaty Tuszyńskiej to jedna z moich zdobyczy z Targów Książki. Polecam ją szczególnie wielbicielom talentu Leopolda Tyrmanda, ale również osobom, które lubią epistolografię i literaturę biograficzno-wspomnieniową. O polskim pisarzu i publicyście opowiada jego późniejsza trzecia żona - Mary Ellen Fox. To kronika ich wspólnego życia od 1970 roku aż do śmierci Tyrmanda w 1985 roku.
Cała historia ich znajomości rozpoczęła się od listu wysłanego przez Mary do „New Yorkera”, w którym publikował Tyrmand. Młoda dziewczyna czytała jego teksty i identyfikowała się z nimi. Gdy się pierwszy raz spotkali od razu zaiskrzyło. Dzieliło ich wiele - ona była 23-letnią doktorantką iberystyki na Yale, a on 50-letnim pisarzem. On był Polakiem, ona – Amerykanką. Mimo to szybko stali się sobie bardzo bliscy, a to za sprawą listów. To dzięki nim Mary zdobyła serce Leopolda.
Po krótkim wstępie Mary Ellen pojawia się korespondencja z początku znajomości. Po lekturze kilkudziesięciu stron, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego książka nie ma podtytułu „listy”. Z czasem jednak zaczyna dominować narracja żony i jej wspomnienia uzupełniane są jedynie pojedynczymi listami. 
Książka pozwala nam poznać zupełnie innego Tyrmanda. Jego żona jest szczera i ma się wrażenie, że niczego nie ukrywa. Poznajemy pisarza od prywatnej strony, dowiadujemy się, że swych amerykańskich gości częstował własnoręcznie przygotowywaną tyrmandówką i bigosem. Cenił bardziej kulturę niż religię i tradycję, a w notesie zapisywał kolejne podboje miłosne. Gdy rodzą się dzieci, niespodziewanie dla Mary, pisarz bardzo się angażuje w pomoc - zmienia pieluchy, karmi, chodzi na spacery. Z opowieści wyłania się również Tyrmand-skąpiec, który był łowcą okazji w supermarketach. Jego zbytnia oszczędność sprawiła, że nie wykupił ubezpieczenia na życie, przez co po śmierci jego żona i 4-letnie bliźniaki zostały bez środków do życia.
Co ważne, dzięki książce poznajemy nie tylko Tyrmanda, ale również jego żonę – kobietę błyskotliwą oraz równorzędną partnerkę intelektualną. Jednak tak jak w życiu, także we wspomnieniach, to Tyrmand jest na pierwszym miejscu. Zaletą książki są kopie listów oraz niezliczona ilość zdjęć z prywatnego archiwum.

Autograf Agaty Tuszyńskiej