Biografię
Wisławy Szymborskiej przeczytałam już kilka miesięcy temu, ale
przyznam szczerze, że miałam duży problem z napisaniem tej
recenzji. Zawsze, gdy po śmierci jakiejś znanej osoby ukazuje się
jej biografia wydaje mi się, że jest na to zdecydowanie za
wcześnie. Tak było i tym razem. Wiem, że duet autorski wydał już
wcześniej biografię poetki, a obecna książka jest jedynie jej
rozszerzoną wersją. O ile pierwsza wyszła po otrzymaniu przez
Wisławę Szymborską Nagrody Nobla, to druga zaraz po śmierci.
Trudno nie dostrzec tego faktu.
Zdziwiła
mnie objętość książki, powszechnie bowiem wiadomo, że poetka
nie lubiła ani udzielać wywiadów, ani mówić o sobie czy swojej
twórczości. Uważała, że wszystko, co ma do powiedzenia zawarła
w swoich wierszach:
„Cóż
poradzę, tylko tyle mogę o sobie, i to dość bezosobowo, ale
proszę zrozumieć, cała reszta, małowiele, to sprawy prywatne,
moje, twoje, jego… Takie teczki zastrzeżone. Czyli nic do
opowiadania”.
Tajemnica
rozwiązała się bardzo szybko – blisko połowa książki to
różnego rodzaju indeksy, które sama Szymborska uwielbiała.
Pamiątkowe
rupiecie to świetna książka dla tych, którym do tej pory nie
było po drodze z Szymborską i jej poezję. Odradzam osobom, które
znają twórczość Noblistki, zarówno wiersze, jak i Lektury
nadobowiązkowe. Mnie urzekły dwie części biografii: ta
dotycząca rodziny, przyznam, w większości były to dla mnie
informacje nowe oraz część dotycząca życia w kamienicy przy ul.
Krupniczej 22 w Krakowie, gdzie mieszkało i bywało wiele wybitnych
osobowości (wspomina o niej m.in. Sławomir Mrożek w Uwagach
osobistych).
Dom Literatów, kamienica przy ul. Krupniczej 22 w Krakowie |
Zdziwiła
mnie konstrukcja książki. Pojedyncze wypowiedzi Szymborskiej
zestawione są z wypowiedziami osób, które ją znały, które się
z nią stykały i tym, co wynikało z Lektur nadobowiązkowych.
Wszystko przeplatane zdjęciami i dużą ilością wierszy poetki.
Dla mnie to wszystko jest trochę zbyt wymieszane. To jakby stworzyć
kilka elementów i próbować je łączyć. Gdyby wyciąć wiersze,
wypowiedzi znajomych i zostawić tylko wypowiedzi Szymborskiej i
opisy autorek, bez ostatnich 100 stron spisów, zostałoby niewiele…
Jednocześnie, co muszę zaznaczyć, doceniam mrówczą pracę
autorek.
Na
koniec o czym ciekawym można przeczytać w książce: o małżeństwie
Szymborskiej z Adamem Włodkiem i ich przyjaźnią mimo rozstania, o
zamiłowaniu poetki do tandety, Andrzeja Gołoty i Wood’ego Allena,
o limerykach czy papierosach, które nałogowo paliła.
Nie
ukrywam, że czekam na książkę Michała Rusinka, sekretarza
poetki, o ile taka powstanie. Znając takt i dyskrecję pana Rusinka
można przypuszczać, że nigdy nie zechce się podzielić z nami
swoją wiedzą.
Jeszcze nie miałam okazji czytać/oglądać tej biografii. Sądzę, że nawet dla tych, który znają na wylot twórczość Noblistki, książka stanowi miłą 'pamiątkę',a na publikację M. Rusinka nie liczę. Zbyt dobrze znał poetkę, by wiedzieć, że nie pochwalałaby takiego pomysłu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;-)
Chyba masz rację - książki Michała Rusinka dotyczącej Wisławy Szymborskiej nie ma co się spodziewać:) Można za to poczytać jego poezję - ostatnio wyszła bardzo ładnie wydana książka pt. "Wierszyki domowe". Ilustracje wykonała siostra p.Rusinka - Joanna. Wbrew tytułowi książka jest przeznaczona nie tylko dla dzieci, ale również dla rodziców:)
OdpowiedzUsuńNiestety, zawiodłam się, nie dowiedziałam się z tej pozycji niczego, czego bym wcześniej nie wiedziała...
OdpowiedzUsuń