poniedziałek, 10 września 2012

Dziennik – Maria Kasprowiczowa


Dwa miesiące temu pisałam o książce Zazdrość i medycyna. Kilka dni po publikacji tej recenzji trafiłam na artykuł w „Przekroju”, który dotyczył właśnie autora opisywanej powieści - Michała Choromańskiego. Przeczytałam w nim wiele interesujących informacji, w tym tę dotyczącą romansu autora z Marią Kasprowiczową, żoną Jana Kasprowicza. Byłam ciekawa, co o ich relacji pisze sama zainteresowana. Udało mi się trafić na Dziennik Marii Kasprowiczowej. Okazało się, że wydanie Instytutu Wydawniczego Pax z 1958 roku obejmuje zapiski od 1910 roku do 1933 roku. Zaznaczę, że w tej części nie było wzmianki o Choromańskim. Cieszę się, że dotarłam do tej książki bowiem pozwoliła mi ona poznać niezwykłą osobę Marii Kasprowiczowej.
Dziennik to literackie zwierciadło Marusi – trzeciej żony poety, odbicie jej indywidualności, a także kopalnia wiedzy o poecie. Autorka podzieliła swoje zapiski na pięć części (jest dostępne wydanie każdej części osobno). Od razu dodam, że nie są to wszystkie dzienniki jakie napisała. Wydarzenia opisane kończą się wraz z powstaniem mauzoleum Jana Kasprowicza, a przecież Marusia prowadziła zapiski do końca życia czyli do roku 1968.
Widzimy jak się zmienia ona sama, jej podejście do świata i ludzi, jak dojrzewa. Książka pozwala poznać też zupełnie nowe oblicze Kasprowicza. Warto podkreślić, że wywołała ona wiele sprzecznych ocen i sądów, publicznie krytykowana głównie przez kobiety, także dlatego, że Marusia mówi więcej o sobie niż o mężu. Przede wszystkim jest to otwarta spowiedź, ogłoszona w 1932 r. Ryzykowne, jak na tamte czasy, było wydanie wspomnień za życia ich autora, ale Marusia nie bała się tego.
Poznajemy historię małżeństwa 50-letniego pisarza z pochodzenia chłopa i 20-letniej Rosjanki, córki generała i arystokratki. Wszystko ich dzieliło – status majątkowy, narodowość, pochodzenie i środowisko. Widzimy rozkwit wzajemnych relacji, a także proces dojrzewania samej Marusi. Początkowo wyłania się obraz osoby młodej i nieco zagubionej, która wkrótce okazuje się być kobietą niepospolitą i silną. O rodzącym się uczuciu pisze, że było jak groźne zbliżenie burzy złowrogiej i milczącej.
O czym jeszcze pisze? Mało o codziennym życiu, dużo o procesie tworzenia dzieł Kasprowicza, oddaje klimat artystyczny Zakopanego, portretuje krąg przyjaciół. Dowiadujemy się dzięki czemu schudł Kasprowicz i w jaki okolicznościach kupili swój ukochany dom. Poznajemy nieznane fakty z życia Kasprowiczów – Marusia obecna była w Zachęcie podczas zamachu na prezydenta Narutowicza, a Jan pomógł wyciągnąć z więzienia Lenina, który potem odwdzięczył się Marusi.
Z każdą stroną jej rozważania są coraz bardziej dojrzałe. Moje ulubione słowa brzmią następująco:
„Gdy człowiek czuje się nieszczęśliwy, chwila rannego przebudzenia jest najgorsza. Działa nieraz jak bolesny wstrząs.”
Bardzo prawdziwe.
Ta niezwykła książka zaprowadziła mnie podczas wakacji na Harendę. Chciałam zobaczyć miejsce, o którym tyle czytałam i które wzbudziło tyle pozytywnych emocji. Na Harendzie byłam kilka lat wcześniej, ale dom i mauzoleum widziałam tylko z zewnątrz. Tym razem poczułam atmosferę Harendy, na pewno jeszcze tam wrócę. Poza tym udało mi się uzyskać odpowiedź na kilka pytań, które pojawiły się podczas czytania książki. Nabyłam też reprint „Tygodnika Ilustrowanego” z 1926 roku w całości poświęconego zmarłemu pisarzowi. Poniżej prezentuję kilka zdjęć z Harendy, w tym moje ulubione przedstawiające portret Marusi autorstwa Witkacego. A czy Wy mieliście okazję zwiedzić Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie? Jeśli tak, to koniecznie napiszcie jakie wywarło na Was wrażenie.


2 komentarze:

  1. Byłam tam bardzo dawno temu. Pamiętam zapach drewna pociągniętego bejcą lub innym impregnatem - bardzo charakterystyczny. Pamiętam spokój, który po zadeptanym i rozkrzyczanym Zakopanem tam panował.
    Muszę kiedyś tam wrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że masz dokładnie takie same wspomnienia jak ja:) Harenda to miejsce magiczne, do którego chce się wracać!

      Usuń