piątek, 23 stycznia 2015

Listy do Marysieńki - Jana III Sobieski



Dziś o historii niezwykłej miłości króla Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery d’Arquien de la Grange, dwórki królowej Ludwiki Marii Gonzagi. „Listy do Marysieńki” powstały w czasie rozstań Sobieskiego z żoną spowodowanych licznymi obowiązkami króla. Sobieski pisał do żony w latach 1665-1683. Teksty listów kryją w sobie historię niezwykłego uczucia i są arcydziełem staropolskiej prozy epistolarnej. Są jednak mało znane.
Sobieski pisał listy czasem po kilka na dobę, czasem codziennie lub co dwa, trzy dni. Nie były one przeznaczone do publicznej wiadomości. Zawierają wiele intymnych zwierzeń. Adresatka, Marysieńka, jest w nich traktowana w sposób partnerski. Listy zachwycają kompozycją, stylistyką, bogactwem językowym i wyrafinowanymi porównaniami, jak również specyficzną retoryką. Sobieski wprowadza wyszukany, pełen ozdobników i elegancji styl. Autor w charakterystyczny sposób kreuje adresatkę swoich listów. Z listów wyłania się obraz kobiety otoczonej podziwem, kultem i uczuciem, jak chociażby w tym z 24 września 1665 r.:
„Tysiąc rzeczy miałbym pisać, a nie wiem z radości, skąd zacząć, bo już tak śliczność twojej osoby, moja złota dobrodziejko, okupowała myśl moją, że nie żyje tylko dla ciebie, i myśleć ni o czym nie mogę, tylko o tobie. Wielce się też cieszę, moja śliczna panno, że muszka z pajączkiem nie schudła, bo im tak niesłychanie dobrze”.
Z pierwszego znanego listu pochodzą słowa będące wyrazem namiętnych uczuć, gdy wymarzona kobieta stała się żoną. List ten pisany był 9 czerwca 1665 r., gdy Sobieski musiał pilnie wyjechać wkrótce po ślubie z Warszawy na Ruś Czerwoną, skąd wrócił dopiero 1 lipca:
„Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy.”
Ale „Listy…” to nie tylko wyraz ogromnego uczucia. To również opis ważnych wydarzeń z historii Polski. Z listów wyłania się Sobieski znakomity prozaik, a „Listy…” zdają się być pamiętnikiem wielkiej miłości. Autor wzoruje się na francuskich romansach pasterskich.

12 komentarzy:

  1. Pomijając jakiekolwiek wartości artystyczne, obawiam się, że przyszłe pokolenia nie będą miały pojęcia, że było coś takiego jak list.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak może być. Dlatego warto przypominać o wartościowej literaturze epistolarnej.

      Usuń
  2. Czytałam :) Bardzo wartościowa lektura i piękne listy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%. To wyjątkowa lektura i warto po nią sięgać.

      Usuń
  3. Bardzo dawno temu miałam kontakt z tymi listami. Chyba odnowię znajomość. Dzięki za przypomnienie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę:) Uważam, że warto przypominać takie książki.

      Usuń
    2. Bo to taki nieznany dziś wymiar miłości i małżeństwa. :)

      Usuń
  4. Kiedyś bardzo chciałam przeczytać, potem jakoś zapomniałam o tej książce. Może najwyższy czas ją poznać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie po nią sięgnij bo warto:) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Listów pochodzących z tak dawnych czasów jeszcze nie czytałam. Zaskoczona jestem faktem, że Sobieski pisał je tak często, nawet po kilka na dobę. Skąd miał na to czas? Kiedyś czas płynął chyba wolniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam tym faktem zdziwiona. Gorąco polecam!

      Usuń
    2. Nie było internetu, takiego pośpiechu. Poza tym każdy mu usługiwał, gotował, może i ubierał. Więc znajdował ten czas :)

      Usuń