Po
wspomnienia żony Marka Grechuty – Danuty - sięgnęłam z wielką
nadzieją. Chciałam poznać tego wyjątkowego artystę od strony
prywatnej. Jednak książka mnie rozczarowała. Owszem, dużo jest w
niej o początkach kariery Grechuty i zespołu Anawa. To zdecydowanie
najmocniejsza strona książki. Do tego ogromna ilość bardzo
ciekawych fotografii i anegdot. Z lektury dowiedziałam się o
talencie Marka Grechuty do parodiowania innych, tremie, zagubieniu w
sprawach codziennych czy zamiłowaniu do gry w karty. Sporo jest też
o wyjazdach zagranicznych, ulubionych potrawach, występach
aktorskich oraz grechutomanii. Pojawiają się również relacje z
artystami bliskimi Grechucie: Ewą Demarczyk, Anną Pawluśkiewicz,
Leszkiem Aleksandrem Moczulskim, Marylą Rodowicz, Krystyną Jandą…
Książka
miała opisać 36 lat wspólnego życia i odpowiedzieć na pytanie
jak to jest być żoną artysty. Założeniem autorów było, „aby
Marek Grechuta, choć monumentalny za sprawą posiadanego talentu,
patrzył na nas swego cokołu z bardzo szerokim uśmiechem.”
Książka
to wywiad-rzeka. Rozpoczyna się od poznania Danuty i Marka, ich
dzieciństwo pojawia się gdzieś w połowie książki. Panuje chaos.
Jeden rozdział mówi o Krakowie, potem pojawia się rozdział
składający się z dwóch (!) stron, który opisuje miejsca bliskie
Grechucie. Mam wrażenie, że sama forma wywiadu nie do końca w tym
przypadku się sprawdziła. Może gdyby zebrany materiał został
lepiej wyselekcjonowany i byłby przedstawiony w formie monologu, jak
na przykład uczynił to duet Tuszyńska – Tyrmand byłoby lepiej.
Dlaczego
wybrana forma się nie sprawdziła? Ponieważ w książce pojawia się
całe mnóstwo pretensji pani Danuty Grechuty, którym daje upust.
Biorąc pod uwagę, że są to wspomnienia o jej mężu chyba nie
powinno ich być.
Co
krytykuje? Na przykład polskie morze za brak pogody. Pisze o
horrorze mieszkania w kawalerce. Szczytem absurdu jest dla mnie
rozdział zatytułowany „Kraków – jego miłość”.
Dowiadujemy się z niego, że zamiast dwóch stadionów w grodzie
Kraka powinien być jeden, a pieniądze powinny zostać wydane na
salę konferencyjną. Danuta Grechuta krytykuje Teatr Stary za poziom
propozycji scenicznych, Filharmonię za brak dogodnych warunków
akustycznych, wygląd nowej opery w Krakowie, a także brak listu
gratulacyjnego dla Marka Grechuty z okazji jubileuszu 50-lecia
twórczości od prezydenta Krakowa.
O
sprawach, o których Danuta Grechuta nie chce mówić jest niewiele.
Jak na przykład o zniknięciu syna Łukasza, który przez 2 lata nie
dawał znaku życia. A o stosunku Marka Grechuty do alkoholu możemy
przeczytać, że artyście nie służył i „kiedy się o tym
przekonał, odstawił go na zawsze i bez bólu”.
Książka
miała pokazać całościowo Grechutę. Czy tak się stało? Oceńcie
sami.
Oto
mój ulubiony utwór Marka Grechuty, na osłodę mojej recenzji:
Lubię piosenki Marka Grechuty. O powstaniu książki nie słyszałem, ale gdy na nią trafię to dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńZ książki można dowiedzieć się wiele nieznanych szczegółów dotyczących życia i twórczości Grechuty. Pod tym względem jest kopalnią wiedzy. Całość ilustruje duża ilość prywatnych zdjęć. Jedynie sposób przestawienia pozostawia wiele do życzenia...
OdpowiedzUsuńTo kolejna Danuta, która pisze wspomnienia o sławnym mężu;)
OdpowiedzUsuńTaki już przywilej żon znanych osób:) Nie każdy zdecydowałby się na takie zwierzenia...
OdpowiedzUsuńUwielbiam piosenki Marka Grechuty, dlatego sięgnęłam po książkę "Marek".
OdpowiedzUsuńMiałam co do niej inne oczekiwania. Niemniej dowiedziałam się wielu szczegółów z jego życia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Faktycznie, z książki można dowiedzieć się wielu szczegółów dotyczących życia i twórczości Marka Grechuty. To nieprzecenione źródło wiedzy o Nim dla jego wielbicieli:) Pozdrawiam!
Usuń