czwartek, 7 marca 2013

Estreicherowie. Kronika rodzinna – Krystyna Grzybowska


Od jakiegoś czasu mam szczęście do dobrych książek. Może wynika to z faktu, że bardzo starannie dobieram lektury, a może to kwestia przypadku. Dziś o książce, która bardzo mnie wciągnęła. Przede wszystkim dlatego, że opowiada historię rodziny, a takie utwory bardzo lubię. Po drugie, twórczość głównych przedstawicieli rodu jest mi znana. Po trzecie, większość wydarzeń toczy się w dawnym Krakowie, a miasto to zajmuje wyjątkowe miejsce w moim życiu.
„Estreicherowie. Kronika rodzinna” to historia rodziny Estreicherów, twórców „Bibliografii Polskiej”. Dzieło to jest zapewne znane wszystkim filologom polskim. Stworzenie kilkudziesięciu tomów wymagało długiej i tytanicznej wręcz pracy, a i nie obyło się bez problemów z jej wydaniem. Prace rozpoczął Karol Estreicher, zwany ojcem bibliografii polskiej. To on przyczynił się do uporządkowania zbiorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Szkoły Głównej. Był także autorem kilkuset prac z zakresu literatury, teatru i gwary złodziei. To właśnie tej postaci, pisarka, a przy tym wnuczka Karola, poświęciła najwięcej miejsca.
Można również przeczytać o korzeniach rodziny, przodkach Karola i jego następcach. Pracę nad „Bibliografią” kontynuowali bowiem jego syn Stanisław oraz wnuk Karol. Warto dodać, że rodzina była związana ze środowiskiem akademickim UJ, było w niej wielu filozofów, prawników, chemików czy lekarzy. W tle rozgrywają się ważne wydarzenia z historii Polski – powstania, walka z zaborcami, II wojna światowa.
Najbardziej przejmujący był los Stanisława Estreichera, który w wyniku Sonderaktion Krakau (niemieckiej akcji skierowanej przeciw polskim uczonym) trafił do obozu Sachsenhausen, gdzie zmarł. W czasie wojny rodzina i znajomi z poświęceniem ocalili jeden z niewydanych tomów „Bibliografii”, obejmujący literę Zet.
Książka przybliża też Kraków z XVIII i XIX wieku, a także pokazuje ludzi związanych z Estreicherami: Kołłątaja, Wyspiańskiego, Mehoffera, Chwistka czy Rydla. Całość wzbogacają fragmenty korespondencji rodziny, a także listy do i od przyjaciół, fragmenty dziennika Karola Estreichera, a także pamiętnik Stefci, późniejszej żony Karola.

Portret Karola Estreichera autorstwa Leona Wyczółkowskiego.

20 komentarzy:

  1. Zawsze podziwiałam tak mrówczą, wręcz tytaniczną pracę, jak ta, jaką wykonał Estreicher w dziedzinie bibliografii.
    Biografia rodziny E., podobnie jak inne publikacje tego typu, wydaje się interesująca. To chyba nowość, czy się mylę? bo nie słyszałam dotąd o niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pełna podziwu dla Karola Estreichera i pracy jaką wykonał, a także pasji jaką niewątpliwie posiadał. Poświęcił jej większość swojego życia. Dobrze, że miał następców i całość "Bibliografii" została ukończona.
      Ja też myślałam, że to nowość. Po raz pierwszy książka została wydana w 1969 roku, a wznowienie miało miejsce w 1999 roku. Z tego, co się zdążyłam zorientować kolejnych wydań nie było.

      Usuń
  2. Interesująca recenzja. A co do książki, to jeżeli kiedyś sama wpadnie mi w ręce, z chęcią zajrzę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa pozycja, tego akurat nie czytałam. Przekonująco zachęcasz do lektury. Kraków uwielbiam i uważam za najpiękniejsze miasto Polski (chociaż byłam tylko 2 razy w życiu - niestety mam za daleko).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam Kraków i gorąco zapraszam do odwiedzin:)

      Usuń
    2. Byłoby miło:) ale myślę, że Ty chyba jednak prędzej odwiedzisz mój Koszalin i nasze morze, niż ja odwiedzę Twój Kraków. Wielka szkoda...

      Usuń
    3. Niestety, bywam nad morzem tak często jak Ty w Krakowie:) Stanowczo za rzadko...

      Usuń
    4. Z tego co pamiętam to jechałam pociągiem z Koszalina do Krakowa z jedną przesiadką 14 godzin (oczywiście w jedną stronę). Więc jak sobie pomyślę znowu o tej podróży to raczej chyba zrozumiałe, że jakoś mi się odechciewa;) Mamy piękny, duuuuuży kraj:)

      Usuń
    5. Ja też w najbliższym czasie nie planuję wyjazdu nad morze i to z tych samych względów, z których Ty nie wybierasz się do Krakowa:) Taka podróż to dla mnie zbyt duże wyzwanie, może za jakiś czas...

      Usuń
  4. Nie pociągają mnie jakoś podobne sagi rodzinne, ale może jeszcze dojrzeję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo lubię:) Wiadomo, wszystko jest kwestią gustu...

      Usuń
  5. Brzmi bardzo ciekawie. Lubię rodzinne opowieści, historie na faktach, a o Estreicherach nie wiem nic, więc chętnie bym przeczytała tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo wciągająca, ja nie mogłam się od niej oderwać:)

      Usuń
  6. Ciekawa recenzja ale książka zupełnie nie mój klimat

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna szata graficzna bloga:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję:) Zdjęcie w tle to część moich zbiorów...

    OdpowiedzUsuń
  9. Super !!!! Świetny post ! :) Pozdrawiam:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:) Również pozdrawiam!

      Usuń