Dziś
przedstawiam książkę, której autora bardzo lubię i podziwiam.
Audycji Marka Niedźwieckiego, dziennikarza muzycznego radiowej
Trójki, słucham regularnie. Czytałam jego poprzednie książki
dotyczące Listy Przebojów Trójki. Dlatego z ciekawością
sięgnęłam po kolejną jego pozycję. Od razu dodam, Niedźwiecki
urzekł mnie swoją szczerością i otwartością. Czym jest Nie
wierzę w życie pozaradiowe? Trochę autobiografią, trochę
szczerą rozmową z czytelnikiem, trochę próbą oceny przeszłości.
To również zbiór refleksji dotyczących otaczającego świata,
radia, podróży i fascynujących miejsc, innych ludzi…
Poznajemy
życie autora od dzieciństwa w Szadku, przez szkołę w Zduńskiej
Woli, studia w Łodzi do chwili obecnej w Warszawie. Prowadzi nas
przez swoją drogę zawodową, od fascynacji radiem, które w czasach
jego młodości było oknem na świat i odtrutką na rzeczywistość
lat 50. i 60., przez pracę w Studenckim Radiu Żak, Radiu Łódź,
Programie 1 Polskiego Radia, do pracy w Trójce i Złotych
Przebojach. Opisuje szczegółowo początki w Trójce od telefonu od
Zofii Kruszewskiej, przez spotkanie z Andrzejem Turskim i początek
Listy Przebojów Programu 3. Z książki wyłania się historia
człowieka, który z determinacją konsekwentnie dążył do
wyznaczonego przez siebie celu i osiągnął go. Autor wspomina
swoich współpracowników i wyznaje, że po 30 latach wciąż oddaje
głosy na ulubione piosenki, prowadzi notatki i statystyki. Pisze
również o zauroczonych słuchaczkach, których było najwięcej w
czasie kiedy na antenie czytał wiersze, a słuchaczki odbierały to
bardzo osobiście. W jego pracy radiowej były też chwile bardzo
trudne, gdy umierał ktoś znany czy były wypadki jak samolotu
Tadeusz Kościuszko w Lesie Kabackim, w katastrofie którego zginęła
jego koleżanka Wiesia.
Niedźwiecki
pisze o rozstaniu z Trójką po 25 latach jako o jednej z
najtrudniejszych decyzji życiowych. Po kilku miesiącach rozpoczął
pracę w Radiu Złote Przeboje. Niestety, nic o niej nie pisze, tego
zabrakło mi w książce.
Uzupełnieniem
tekstu są fragmenty pamiętników autora, zestawienia różnych
notowań list czy własne topy, nie tylko muzyczne. Zdziwiło mnie,
kiedy przeczytałam przepisy kulinarne Niedźwieckiego. Ciekawostką
jest również fakt, że pisał wiersze, a jeden z nich pt.
Wspomnienie wydrukował miesięcznik „Poezja”, został on
umieszczony w książce.
Niezwykle
szczerze redaktor pisze o swojej samotności - kiedyś myślał, że
to on wybrał samotność, teraz podejrzewa, że to ona wybrała
jego. Wspomina o swojej chorobie – guzie, który wyrósł mu na
prawym uchu.
Sporo
miejsca poświęca podróżom. Do momentu powstania książki
opuszczał Polskę 132 razy. Z podróży przywozi notowania
tamtejszych list przebojów i płyty, nazywa siebie niedzielnym
turystą, pracoholikiem. Kocha Australię ponieważ jest pełna
kontrastów.
Z
książki można dowiedzieć się kim był w poprzednim wcieleniu jej
autor, o kogo i z kim bił się jedyny raz w życiu, fanem jakiej
listy przebojów był i w której piosenkarce się kochał. Książkę
uzupełniają liczne fotografie, m.in. z rodzinnego archiwum, podróży
czy legitymacji szkolnej.
Nie
wierzę w życie pozaradiowe to lektura lekka, miejscami zabawna,
niepozbawiona autoironii, ale i refleksji. Niedźwiecki pisze tak
samo jak mówi, mam wrażenie, że to on czyta tą książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz