niedziela, 26 sierpnia 2012

Nie wierzę w życie pozaradiowe – Marek Niedźwiecki

Dziś przedstawiam książkę, której autora bardzo lubię i podziwiam. Audycji Marka Niedźwieckiego, dziennikarza muzycznego radiowej Trójki, słucham regularnie. Czytałam jego poprzednie książki dotyczące Listy Przebojów Trójki. Dlatego z ciekawością sięgnęłam po kolejną jego pozycję. Od razu dodam, Niedźwiecki urzekł mnie swoją szczerością i otwartością. Czym jest Nie wierzę w życie pozaradiowe? Trochę autobiografią, trochę szczerą rozmową z czytelnikiem, trochę próbą oceny przeszłości. To również zbiór refleksji dotyczących otaczającego świata, radia, podróży i fascynujących miejsc, innych ludzi…
Poznajemy życie autora od dzieciństwa w Szadku, przez szkołę w Zduńskiej Woli, studia w Łodzi do chwili obecnej w Warszawie. Prowadzi nas przez swoją drogę zawodową, od fascynacji radiem, które w czasach jego młodości było oknem na świat i odtrutką na rzeczywistość lat 50. i 60., przez pracę w Studenckim Radiu Żak, Radiu Łódź, Programie 1 Polskiego Radia, do pracy w Trójce i Złotych Przebojach. Opisuje szczegółowo początki w Trójce od telefonu od Zofii Kruszewskiej, przez spotkanie z Andrzejem Turskim i początek Listy Przebojów Programu 3. Z książki wyłania się historia człowieka, który z determinacją konsekwentnie dążył do wyznaczonego przez siebie celu i osiągnął go. Autor wspomina swoich współpracowników i wyznaje, że po 30 latach wciąż oddaje głosy na ulubione piosenki, prowadzi notatki i statystyki. Pisze również o zauroczonych słuchaczkach, których było najwięcej w czasie kiedy na antenie czytał wiersze, a słuchaczki odbierały to bardzo osobiście. W jego pracy radiowej były też chwile bardzo trudne, gdy umierał ktoś znany czy były wypadki jak samolotu Tadeusz Kościuszko w Lesie Kabackim, w katastrofie którego zginęła jego koleżanka Wiesia.
Niedźwiecki pisze o rozstaniu z Trójką po 25 latach jako o jednej z najtrudniejszych decyzji życiowych. Po kilku miesiącach rozpoczął pracę w Radiu Złote Przeboje. Niestety, nic o niej nie pisze, tego zabrakło mi w książce.
Uzupełnieniem tekstu są fragmenty pamiętników autora, zestawienia różnych notowań list czy własne topy, nie tylko muzyczne. Zdziwiło mnie, kiedy przeczytałam przepisy kulinarne Niedźwieckiego. Ciekawostką jest również fakt, że pisał wiersze, a jeden z nich pt. Wspomnienie wydrukował miesięcznik „Poezja”, został on umieszczony w książce.
Niezwykle szczerze redaktor pisze o swojej samotności - kiedyś myślał, że to on wybrał samotność, teraz podejrzewa, że to ona wybrała jego. Wspomina o swojej chorobie – guzie, który wyrósł mu na prawym uchu.
Sporo miejsca poświęca podróżom. Do momentu powstania książki opuszczał Polskę 132 razy. Z podróży przywozi notowania tamtejszych list przebojów i płyty, nazywa siebie niedzielnym turystą, pracoholikiem. Kocha Australię ponieważ jest pełna kontrastów.
Z książki można dowiedzieć się kim był w poprzednim wcieleniu jej autor, o kogo i z kim bił się jedyny raz w życiu, fanem jakiej listy przebojów był i w której piosenkarce się kochał. Książkę uzupełniają liczne fotografie, m.in. z rodzinnego archiwum, podróży czy legitymacji szkolnej.
Nie wierzę w życie pozaradiowe to lektura lekka, miejscami zabawna, niepozbawiona autoironii, ale i refleksji. Niedźwiecki pisze tak samo jak mówi, mam wrażenie, że to on czyta tą książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz