
„Znałem blisko pewnego kanonika–filozofa, który mawiał, że
najlepiej już przy ślubie dać w łapę zakrystianowi, aby popełnił
jaką nieformalność, zapalił o jedną świeczkę mniej, niż
trzeba, czy coś podobnego, a w potrzebie można mieć za to
unieważnienie małżeństwa. Tenże kanonik mawiał, iż akta takich
spraw mają to do siebie, że każda kartka powinna być przekładana
grubym banknotem.”
W
rozwodzie pomagają nadużycia, przekupstwa i krzywoprzysięstwa
świadków. Boy przywołuje fragment artykułu z „Kuriera
Warszawskiego”, z 12 listopada 1926, donoszącego o zaręczynach
słynnego Marconiego, który planuje ślub mimo braku rozwodu:
„Każde
małżeństwo może być unieważnione; pozytywny warunek jest tylko
jeden: cenzus ma wyjątkowy, bo oczywiście nie każdy ma szczęście
być córką papieskiego gwardzisty.”
Wspomina
o unieważnieniu małżeństwa z powodu niezdolności „skonsumowania”
udzielonego matce dwojga dzieci z tymże właśnie małżonkiem.
Przypomina to dawny handel odpustami. Ci, którzy nie mają
wystarczająco dużo pieniędzy nie mają szans na unieważnienie
małżeństwa:
„(…)
obecnie rzecz układa się tak, że najbogatsi mogą zostać
przy wierze ojców, średniaczki muszą zmienić wiarę (bo taniej i
prędzej), a biedacy mogą sobie żyć <<na wiarę>>.
Trzy klasy, jak na kolei żelaznej.”
Żeleńskiemu
zarzucano, że promuje rozwody, tak jednak nie było. Krytykowano go
m.in. w „Głosie Narodu”. Autor załamuje ręce nad strasznym
poziomem tej polemiki. Pisał, że założy swój własny kościół,
a „Głos Narodu” odbiera to jako obrazoburcze. "Kogo burzy
założenie jednoosobowego kościoła?!?" - zastanawiał się Boy.
Zaznacza, że jego rozważania o rozwodach były dość opacznie
rozumiane. Nie walczy ani o wolną miłość, ani o rozwody. Ludzie
cenili jego odwagę w poruszaniu trudnych tematów, czego wyrazem były liczne listy do redakcji.
Zachwyciły
mnie przede wszystkim fantastyczne i niezwykle trafne puenty, a także
spora ilość anegdot. Mimo upływu lat kwestie, o których pisze Boy
są wciąż aktualne.
![]() |
Portret Boya autorstwa Witkacego |