Czy
znacie literaturę koreańską? Ja do niedawna nie. Gdy więc w moje
ręce wpadła książka „Mogę odejść, gdy zechcę”
postanowiłam nadrobić zaległości. To debiutancka powieść
południowokoreańskiego pisarza i dziennikarza. Książka budzi moje
mieszane uczucia, mimo że minęło kilka dni od momentu, kiedy
skończyłam ją czytać. Autor urzekł mnie pierwszym rozdziałem
zatytułowanym „Śmierć Marata”. Postać tego francuskiego
rewolucjonisty jest mi znana zarówno z historii, jak i z obrazu
autorstwa Jacques-Louis Davida. Ten rozdział był wciągający i
tajemniczy, podsycał moją ciekawość. Byłam przekonana, że oto w
moje ręce trafiła doskonała książka. Niestety, później
nastąpiło rozczarowanie. Pozostałe rozdziały są bardzo nierówne,
zarówno pod względem akcji, jak i językowym. Historie
poszczególnych bohaterów są poszatkowane, ale w pewnym momencie
złapałam się na tym, że wcale nie miałam ochoty zastanawiać
się, co będzie dalej.
Głównym
tematem książki jest szeroko rozumiane samobójstwo. Po temacie
spodziewałam się czegoś innego – zmuszenia czytelnika do
refleksji o życiu i śmierci, kwestiach ostatecznych, a odczułam
ulgę, że udało mi się dobrnąć do ostatniej strony.
Jeśli
zamierzacie sięgnąć po „Mogę odejść, gdy zechcę” nie
czytajcie informacji umieszczonej na okładce z tyłu książki –
tam znajduje się klucz do interpretacji całości.
Chętnie
sięgnę po utwory innych koreańskich pisarzy. Znacie jakieś godne
polecenia? Bo po Young-ha Kima już raczej nie.
Jacques-Louis David, Śmierć Marata |
Może ta?
OdpowiedzUsuń"Zaopiekuj się moją mamą"
Autor: Shin Kyung-Sook
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/103183/zaopiekuj-sie-moja-mama
a tutaj kilka innych pozycji z literatury koreańskiej:
http://lubimyczytac.pl/ksiazki/polka/7938/literatura-koreanska
Basiu, na Ciebie zawsze można liczyć! Dziękuję Ci za propozycje, czytałam recenzje i są obiecujące. Czyli to nie koniec mojej przygody z literaturą koreańską:)
UsuńCzytałam tę książkę miesiąc temu. Nie podobała mi się, bo napisana bez emocji i nieprzekonująca. W ogóle nie przejęłam się tą historią, choć zwykle bardzo przejmuję się opowieściami o samobójcach. Zgadzam się, że książka nie wywołuje żadnych refleksji o życiu i śmierci.
OdpowiedzUsuńZ koreańskiej literatury czytałam tylko tę jedną pozycję, więc nie mogę nic polecić :)
Widzę, że miałaś podobne odczucia do moich. Cóż, sam pomysł na książkę był ciekawy, ale reszta już nie. Może to też wina tłumaczenia? Zdarzyło mi się czytać jedną książkę w dwóch różnych tłumaczeniach, a różnica była ogromna. Pozdrawiam!
UsuńSkąd zainteresowanie pisarzami z tego regionu? Może to ostatnie wydarzenia wojenne?
OdpowiedzUsuńCzasem wyszukuję mało znanych w naszym kraju pisarzy z najodleglejszych zakątków. To, że padło akurat na Koreańczyka to czysty przypadek, bynajmniej nie kierowały mną względy polityczne... Pozdrawiam!
Usuńnigdy nic nie czytałam z koreańskiej literatury :) ciekawa recenzja, dziękuje za odwiedziny na moim blogu, pozdrawiam serdecznie, będę wpadać częściej!
OdpowiedzUsuńGorąco zapraszam! Może za jakiś czas znowu sięgnę po literaturę koreańską:) Pozdrawiam serdecznie!
Usuńhttp://tomojkawalekpodlogi.blogspot.com/2013/04/krakow-moim-paryzem-sie-staje.html
OdpowiedzUsuńZnalazłam i pomyślałam o Tobie krakowiaczku :D
Bardzo Ci dziękuję Basiu. Świetnie jest oglądać zdjęcia i krzyczeć: znam, znam! Pozdrawiam!
UsuńJeszcze nie znam... i zawsze wtakich momentach cierpie,że nie będę w stanie przeczytac wszystkich książek świata:)
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie, mnie również często ono dopada:) Pozdrawiam!
Usuń