czwartek, 4 kwietnia 2013

Mogę odejść, gdy zechcę – Young-ha Kim

Czy znacie literaturę koreańską? Ja do niedawna nie. Gdy więc w moje ręce wpadła książka „Mogę odejść, gdy zechcę” postanowiłam nadrobić zaległości. To debiutancka powieść południowokoreańskiego pisarza i dziennikarza. Książka budzi moje mieszane uczucia, mimo że minęło kilka dni od momentu, kiedy skończyłam ją czytać. Autor urzekł mnie pierwszym rozdziałem zatytułowanym „Śmierć Marata”. Postać tego francuskiego rewolucjonisty jest mi znana zarówno z historii, jak i z obrazu autorstwa Jacques-Louis Davida. Ten rozdział był wciągający i tajemniczy, podsycał moją ciekawość. Byłam przekonana, że oto w moje ręce trafiła doskonała książka. Niestety, później nastąpiło rozczarowanie. Pozostałe rozdziały są bardzo nierówne, zarówno pod względem akcji, jak i językowym. Historie poszczególnych bohaterów są poszatkowane, ale w pewnym momencie złapałam się na tym, że wcale nie miałam ochoty zastanawiać się, co będzie dalej.
Głównym tematem książki jest szeroko rozumiane samobójstwo. Po temacie spodziewałam się czegoś innego – zmuszenia czytelnika do refleksji o życiu i śmierci, kwestiach ostatecznych, a odczułam ulgę, że udało mi się dobrnąć do ostatniej strony.
Jeśli zamierzacie sięgnąć po „Mogę odejść, gdy zechcę” nie czytajcie informacji umieszczonej na okładce z tyłu książki – tam znajduje się klucz do interpretacji całości.
Chętnie sięgnę po utwory innych koreańskich pisarzy. Znacie jakieś godne polecenia? Bo po Young-ha Kima już raczej nie.

Jacques-Louis David, Śmierć Marata

12 komentarzy:

  1. Może ta?
    "Zaopiekuj się moją mamą"
    Autor: Shin Kyung-Sook
    http://lubimyczytac.pl/ksiazka/103183/zaopiekuj-sie-moja-mama

    a tutaj kilka innych pozycji z literatury koreańskiej:
    http://lubimyczytac.pl/ksiazki/polka/7938/literatura-koreanska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, na Ciebie zawsze można liczyć! Dziękuję Ci za propozycje, czytałam recenzje i są obiecujące. Czyli to nie koniec mojej przygody z literaturą koreańską:)

      Usuń
  2. Czytałam tę książkę miesiąc temu. Nie podobała mi się, bo napisana bez emocji i nieprzekonująca. W ogóle nie przejęłam się tą historią, choć zwykle bardzo przejmuję się opowieściami o samobójcach. Zgadzam się, że książka nie wywołuje żadnych refleksji o życiu i śmierci.
    Z koreańskiej literatury czytałam tylko tę jedną pozycję, więc nie mogę nic polecić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że miałaś podobne odczucia do moich. Cóż, sam pomysł na książkę był ciekawy, ale reszta już nie. Może to też wina tłumaczenia? Zdarzyło mi się czytać jedną książkę w dwóch różnych tłumaczeniach, a różnica była ogromna. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Skąd zainteresowanie pisarzami z tego regionu? Może to ostatnie wydarzenia wojenne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wyszukuję mało znanych w naszym kraju pisarzy z najodleglejszych zakątków. To, że padło akurat na Koreańczyka to czysty przypadek, bynajmniej nie kierowały mną względy polityczne... Pozdrawiam!

      Usuń
  4. nigdy nic nie czytałam z koreańskiej literatury :) ciekawa recenzja, dziękuje za odwiedziny na moim blogu, pozdrawiam serdecznie, będę wpadać częściej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zapraszam! Może za jakiś czas znowu sięgnę po literaturę koreańską:) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. http://tomojkawalekpodlogi.blogspot.com/2013/04/krakow-moim-paryzem-sie-staje.html

    Znalazłam i pomyślałam o Tobie krakowiaczku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Basiu. Świetnie jest oglądać zdjęcia i krzyczeć: znam, znam! Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Jeszcze nie znam... i zawsze wtakich momentach cierpie,że nie będę w stanie przeczytac wszystkich książek świata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to uczucie, mnie również często ono dopada:) Pozdrawiam!

      Usuń